8 stycznia 2020 roku książę Harry i Meghan Markle ogłosili, że rezygnują z pełnienia obowiązków w rodzinie królewskiej i zdecydowali się przeprowadzić za ocean. Para już od kilku lat mieszka w posiadłości Montecito w Kalifornii, gdzie z dala od wścibskich paparazzi wychowuje swoje dzieci. Co o książęcej parze sądzą lokalni mieszkańcy? Jak się okazuje, nadal na ich temat panują niepochlebne opinie.
Jakiś czas temu reporterzy tabloidu "Daily Mail" skontaktowali się z lokalnymi mieszkańcami Montecito, aby zapytać, co sądzą o księżnej i księciu Sussex. O opinię zapytano także dziennikarza lokalnej gazety Montecito Journal. Wszyscy zgodnie przyznali, że bardzo rzadko mają okazję widywać Meghan Markle, bo prawie nie opuszcza swojej posiadłości. Inaczej wygląda to w przypadku księcia Harry'ego, który widywany jest np. podczas rowerowej przejażdżki. Niestety nawet wtedy trudno nawiązać z nim jakikolwiek kontakt, bo zazwyczaj otoczony jest ochroną. Mimo wszystko to właśnie on zaskarbił sobie większą sympatię.
Harry zachował swoją dobroduszną stronę. Odczuwamy, że czuje się tu swobodniej, nawet w obliczu osobistych zmagań. Z drugiej strony Meghan jest praktycznie niewidoczna. Oczywiście mieszka tu, ale pokazuje się bardzo rzadko. Jej relacje z Montecito są... powiedzmy zdystansowane
- podkreślił Richard Minears z "Montecito Journal" w rozmowie z "Daily Mail".
Niedawno pojawiły się w zagranicznych mediach doniesienia odnośnie jednego z sąsiadów Meghan Markle i księcia Harry'ego. Były sportowiec Troy Aikman ma swoją letnią rezydencję ulokowaną w sąsiedztwie pary. W jednym z ostatnich wywiadów nie gryzł się w język i przyznał, że nie darzy ich sympatią i nie ma w planach inicjowania kontaktu. "Jeszcze ich nie spotkałem. Ale z tego, co wiem, są tutaj. Myślę, że każdy żyjący człowiek wie, że tutaj mieszkają. Na pewno nie będę się z nimi trzymać, nie ma co do tego wątpliwości" - podkreślił w rozmowie z "US Weekly".