• Link został skopiowany

Książę Harry uderzył w Trumpa? Mocne słowa o "chorobie przywództwa"

27 lutego książę Harry wygłosił przemówienie na konferencji Upfront Summit. Padły zaskakujące słowa, które zdaniem wielu nawiązują do Donalda Trumpa.
Książę Harry, Donald Trump
Książę Harry uderzył w Trumpa. Fot. REUTERS/Jennifer Gauthier, Carl Court

Sama obecność księcia Harry'ego na konferencji Upfront Summit nie była wielkim zaskoczeniem. Pojawiają się na niej czołowi inwestorzy, przedsiębiorcy i liderzy gospodarki. Zaskakujące było natomiast jego przemówienie. Najpierw Harry mówił o inwestycjach, a później płynnie przeszedł do polityki. 

Zobacz wideo Co Brytyjczycy sądzą o zachowaniu Meghan i Harry'ego?

Książę Harry nie przebierał w słowach. Tak podsumował rządzących 

Być może, to zaproszenie do Wielkiej Brytanii wręczone Trumpowi przez premiera było czymś, co sprowokowało Harry'ego do takiego, a nie innego przemówienia. Książę zabrał głos zaledwie kilka godzin po wizycie Keira Starmera w Gabinecie Owalnym. "To byłby świetny moment, aby porozmawiać o tym, jak choroba przywództwa w różnych sektorach – od polityki po technologię – może mieć szkodliwy wpływ na miliony, jeśli nie miliardy ludzi" - zaczął Harry, prawdopodobnie chcąc nawiązać do obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. "Kiedy służba innym jest poświęcana dla osobistych korzyści. Kiedy porzuca się podstawową moralność i empatię na rzecz władzy i kontroli. Ale teraz nie zamierzam się w to zagłębiać!" - dodał. To jednak nie wszystko. Później Harry zdradził, czego zabraniano mu, kiedy reprezentował rodzinę królewską. 

Książę Harry twierdzi, że nie mógł tego wcześniej robić. "Nigdy nie pozwolono mi..." 

W przemówieniu Harry wyznał, że przynależność do rodziny królewskiej niosła za sobą wiele ograniczeń. Okazuje się, że w przeszłości książę nie mógł głosować. "Nie jestem kimś, kto dałby się złapać w podział na poglądy lewicowe lub prawicowe, nie jestem osaczony przez wiarę w niebieski lub czerwony kolor. Do diabła, nigdy nie pozwolono mi nawet głosować. Od mojej instytucjonalnej roli w podróżowaniu po świecie, po dekadę służby w wojsku – widziałem na własne oczy siłę służenia innym" – ujawnił. Warto jednak dodać, że tak naprawdę członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej (za wyjątkiem suwerena) mogą głosować, jednak nie korzystają z tego prawa. "Ma to na celu przede wszystkim ochronę apolitycznego charakteru ich poparcia dla monarchy, ale także dlatego, że w przeszłości, jako książęta królewscy, wielu męskich członków rodziny nie mogło głosować na mocy prawa, ponieważ mogli zasiadać jako parowie w Izbie Lordów" - tłumaczył Alistair Bruce ze Sky News.

Więcej o: