Jak okazało się 22 marca, księżna Kate choruje na nowotwór, podobnie jak król Karol III, który informacją o diagnozie podzielił się kilka tygodni wcześniej. - To były niezwykle trudne miesiące dla całej naszej rodziny, ale miałam cudowny zespół lekarzy, który się mną zajął. Jestem za to bardzo wdzięczna. W styczniu przeszłam operację i wówczas mój stan nie był związany z nowotworem - mówiła na oficjalnym nagraniu. - Operacja przebiegła pomyślnie, ale badania po operacji wykazały obecność nowotworu. Moi lekarze zdecydowali, że powinnam poddać się profilaktycznej chemioterapii i obecnie jestem na wczesnym etapie leczenia - dodała. Jak na to poruszające wideo zareagował dawny rzecznik prasowy królowej?
Simon Lewis, który niegdyś współpracował z królową Elżbietą II, oczywiście zapoznał się z oświadczeniem księżnej. Pochwalił ją za odpowiedni dobór słów w tak trudnym materiale, którego przesłanie określił jako "odważne, pełne mocy i godności". Zauważył ponadto u Kate "niezwykłą autentyczność". - Włożyła wiele pracy w to, co chciała powiedzieć - zaznaczył. Docenił również fakt, że żona księcia Williama postanowiła wystąpić przed kamerą.
Myślę, że to bezprecedensowe - nie przypominam sobie innej okazji, gdy członek rodziny królewskiej mówił przed kamerą o swoim zdrowiu
- opowiedział w Times Radio.
Nieobecność w mediach żony księcia Williama przyczyniła się do snucia wielu teorii na jej temat. Rodzina królewska chroni prywatności księżnej, aby ta mogła w spokoju zebrać siły. - Księżna Walii jest prawdopodobnie jedną z najsłynniejszych osób na świecie, a presja wywierana w tamtym czasie na nią i jej doradców, aby wszystko dobrze załatwiła, była ogromna - i tak się stało - dodał dawny rzecznik. - Kiedy o tym dzisiaj myślę, widzę ogromne wsparcie i współczucie dla księżnej i jestem pewien, że to oświadczenie odegrało w nim znaczącą rolę - oznajmił.