Donald Trump zwyciężył wybory prezydenckie. Polityk pokonał kandydatkę demokratów - Kamalę Harris. - Chcę podziękować Amerykanom za niesamowity zaszczyt, za to, że zostałem wybrany na waszego 47. prezydenta i 45. prezydenta. Będę walczyć o wasze rodziny, o waszą przyszłość. To naprawdę będzie złoty wiek Ameryki. To cudowne zwycięstwo dla naszego narodu, które pozwoli nam uczynić Amerykę znowu wielką – mówił Donald Trump do osób zgromadzonych w West Palm Beach. 7 listopada po ogłoszeniu wyników wyborów głos zabrał Joe Biden, 46. prezydent Stanów Zjednoczonych. - To nie jest skomplikowane wystąpienie - mówi nam Maurycy Seweryn, autor książki "Mowa ciała mówcy".
Podczas przemówienia Joe Biden podziękował wszystkim przybyłym za kilka lat kadencji. Jak stwierdził, udało mu się wiele osiągnąć przez ten czas. - Razem zmieniliśmy Amerykę na lepsze - powiedział i dodał, że pogratulował swojemu następcy. Na koniec zwrócił się do obywateli. - Niech Bóg was błogosławi, niech Bóg błogosławi Amerykę - skwitował swoją wypowiedź. Maurycy Seweryn zauważył, że wystąpienie Joe Bidena było dość proste. - Do czwartej minuty prezydent Biden stosował typowe odczytywanie z prompterów. Całe wystąpienie nie było wystąpieniem takim, jakie robią wielokrotnie politycy np. Trump czy Harris, ale klasyką odczytywania. Wynika to trochę z wieku Bidena, zmęczenia i z tego, że już mu się nie chce, a także z tego, że przyzwyczaił się, że piszą mu wystąpienia publiczne - powiedział nam.
Zdaniem eksperta prezydent Biden przyjął styl mentorsko-profesorski. - To taka forma wystąpień, gdzie [mówca - przyp.red.] lekko dystansuje się od tego, co mówi, od przekazywanej treści, starając się być ponad tym. Profesorski, ponieważ starał się bardziej pouczać, pokazywać wartości, przekonywać do nich, ale nie mesjanistycznie, tylko racjonalnie. Ściszył głos, udawał, że mówi od siebie - powiedział nam autor książki "Mowa ciała mówcy". Jedna rzecz zaskoczyła eksperta. - Zaskakujące było to, że ten styl przejęty przez pana prezydenta, w sposób profesorski, dystansowanie się od tego, co się stało, było połączone z tym, że Biden dość dobrze się bawił. Był uśmiechnięty, starał się żartować. (...) To pokazywało, jaki jest jego stosunek - nie tylko do zwycięstwa, ale także tego, że kampanię prowadziła Kamala Harris. On ani nie był szczęśliwy z tego, że przegrała, ani nie był nieszczęśliwy - skwitował Maurycy Seweryn.
Maurycy Seweryn przeanalizował także przemówienie Donalda Trumpa. Autor książki "Mowa ciała mówcy" stwierdził, że w pierwszej części wystąpienia polityk był ograniczany, ponieważ czytał z promptera. - Widocznie założono, że będzie wiele oklasków, wiele przerw, dlatego między liniami tekstu były duże przerwy. Powodowało to, że prezydent mówił, niemal cedząc słowa. I o ile na początku wystąpienia, gdzie mówił o rozliczaniu, brzmiało to troszeczkę jak groźba, było to jeszcze zrozumiałe. Wysunął szczękę do przodu, pokazał zęby i mówił, lekko grożąc. Ale potem robił to ze względów technicznych zbyt wolno - powiedział nam. ZOBACZ TEŻ: Zenek wprost z Florydy komentuje wybór Trumpa. Zdradza, jak zareagowali Amerykanie