W 2009 roku Brittany Murphy miała już na koncie udział w dziesiątkach filmów i seriali i międzynarodową rozpoznawalność. Nie była też zaszufladkowana jako aktorka - do jej najbardziej znanych ról zaliczają się zarówno te w komediach romantycznych jak "Nowożeńcy" czy "Słodkie zmartwienia", a także kreacje dramatyczne w "Ósmej mili" czy "Przerwanej lekcji muzyki". Dobrze rozwijającą się karierę przerwała jednak nagła i niespodziewana śmierć 32-letniej Murphy.
W mediach rozpisywano się jednak nie tylko o aktorskim talencie Brittany Murphy, ale także o jej życiu prywatnym. Kilka lat przed śmiercią aktorka w krótkim czasie mocno straciła na wadze, do czego sama odnosiła się w wywiadach. Zapewniała, że nie cierpi na zaburzenia odżywiania ani nie ma problemów z używkami. Podkreślała, że stroni nawet od alkoholu. W 2006 roku Murphy zaczęła spotykać się z brytyjskim scenarzystą Simonem Monjackiem, którego poślubiła rok później. Para zamieszkała w posiadłości znajdującej się w Los Angeles.
To właśnie tam, 20 grudnia 2009 roku, Brittany Murphy upadła na podłogę w łazience, nie mogąc złapać tchu. Straciła przytomność, a na miejsce jej matka wezwała pogotowie. Murphy przewieziono do szpitala, jednak nie udało się jej uratować. Aktorka zmarła dwie godziny później na skutek zatrzymania akcji serca. Autopsja wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci było zapalenie płuc połączone z anemią i przyjmowaniem leków na receptę. W organizmie aktorki nie wykryto żadnych nielegalnych substancji. Zgon określono jako nieszczęśliwy wypadek. Asystent koronera, porucznik Ed Winter, w rozmowie z "People" stwierdził wówczas, że tragedii można było uniknąć, gdyby Murphy odpowiednio wcześnie zgłosiła się do lekarza. Monjack przekazał z kolei magazynowi, że był przekonany, iż jego żona choruje na grypę. Nie wiedział, że zmaga się z zapaleniem płuc.
Bardzo dobrze opiekowałem się żoną. Brała antybiotyk, lek na kaszel, robiła wszystko, jak należy - mówił.
Nie wszyscy byli jednak przekonani, że "zwykłe" zapalenie płuc doprowadziło do śmierci młodej aktorki. Pojawiły się teorie sugerujące m.in., że zachorowała od toksycznej pleśni, która miała rosnąć w jej mieszkaniu, spekulowano także, że do tragedii miały przyczynić się osoby trzecie. Podejrzenia padły nawet na męża Brittany Murphy. Teorię, że Simon Monjack miał mieć coś wspólnego z jej śmiercią, wyciągnięto na światło dzienne ponownie w 2021 roku, gdy ukazał się film dokumentalny "Co się stało, Brittany Murphy?". Sugerowano w nim, że aktorka podupadła na zdrowiu, gdy zaczęła spotykać się ze scenarzystą. Miała przestać o siebie dbać, zawalać obowiązki zawodowe, a także odcinać się od rodziny. Znajomi z otoczenia Brittany Murphy o Monjacku wypowiadali się bardzo niepochlebnie, twierdząc, że był toksyczną osobą.
Był niezrównoważonym człowiekiem, przyzwyczajonym do oszukiwania ludzi, a Brittany była jedną z jego ostatnich ofiar - powiedziała była narzeczona Monjacka, Elizabeth Ragsdale.
Tego, co naprawdę działo się za zamkniętymi drzwiami domu Murphy i Monjacka, raczej się już nie dowiemy. Mąż aktorki został znaleziony martwy w ich posiadłości 23 maja 2010 roku, pół roku po jej śmierci. Przyczyna zgonu była dokładnie taka sama jak w przypadku Murphy - ostre zapalenie płuc połączone z anemią.
Ostatni raz Brittany Murphy pokazała się publicznie 3 grudnia 2009 roku, nieco ponad dwa tygodnie przed śmiercią, na imprezie Tt Collection Pop-Up Party w Los Angeles. W rozmowie z Access Hollywood powiedziała wówczas zdanie, które do dziś chwyta za serce. "Jeśli chodzi o noworoczne postanowienia, w przyszłym roku chciałabym urodzić dziecko" - wyznała.