Brittany Murphy zmarła na zapalenie płuc, ale świat nie wierzył. "Została zabita"

"Chcę umrzeć bezboleśnie, gdy będę bardzo stara. Chciałabym jak najdłużej być szczęśliwa i zdrowa" - mówiła w 2003 roku Brittany Murphy w wywiadzie dla amerykańskiego miesięcznika "Interview". Sześć lat później, 20 grudnia, została znaleziona martwa. Jako bezpośrednią przyczynę śmierci wskazano zapalenie płuc, jednak świat w tę wersję nie wierzył. Teorie się mnożyły, ale to nie powinno dziwić. Szczególnie gdy umiera 32-latka, która dwa tygodnie wcześniej błyszczała na czerwonym dywanie.

20 grudnia 2009 roku Brittany Murphy została znaleziona przez swoją matkę Sharon w łazience ich domu w Los Angeles. "Nie mogę oddychać, pomóż mi. Umieram" - miała powiedzieć na chwilę przed utratą przytomności. O ósmej rodzicielka wezwała karetkę. Murphy została zabrana do szpitala Cedars-Sinai, gdzie po przybyciu stwierdzono, że doszło do zatrzymania akcji serca. W karcie zgonu wpisano, że odeszła o godzinie 10:04. Aktor Ashton Kutcher, jej były chłopak, zdecydował się na krótki i zdawkowy komunikat w mediach społecznościowych:

Swiat stracił odrobinę słońca. Najszczersze kondolencje składam rodzinie Brittany, jej mężowi i matce Sharon - napisał na Twitterze.

Więcej na temat śmierci Brittany mieli do powiedzenia internauci i dziennikarze, którzy sceptycznie przyjmowali każdy oficjalny komunikat dotyczący odejścia aktorki. Przewijały się wersje z toksyczną pleśnią w jej mieszkaniu, uzależnieniem od leków i narkotyków. Każdą z nich łączył jeden element, a właściwie postać - mąż Brittany. Simon Monjack rzekomo miał przyczynić się do śmierci 32-letniej aktorki.

Zobacz wideo Oliwia Bieniuk: Przeżywałam śmierć mamy na oczach całej Polski

Lubiła błyszczeć 

Brittany zyskała rozpoznawalność dzięki roli w "Słodkich zmartwieniach". Był rok 1995, miała wówczas 18 lat. A do tego kręcone włosy, wielkie sarnie oczy i szeroki uśmiech. Jak wspominała reżyserka i scenarzystka produkcji Amy Heckerling, nastoletnia Murphy miała w sobie wiele beztroski. Na castingu była sobą - trochę roztargnioną, ale uroczą w tym zagubieniu. Produkcja twierdziła, że choć jest amatorką i nie ma wykształcenia aktorskiego, da jej szanse. 

Chodziła do szkoły tańca, na zajęcia muzyczne. Zawsze miała w sobie dużo energii - mówiła jej matka w dokumencie "Co się stało, Brittany Murphy?".
Najpierw chcę na Broadway, potem do Hollywood - powiedziała dziesięcioletnia Brittany na archiwalnym nagraniu.
'Co się stało, Brittany Murphy?'. Dokument o karierze i śmierci aktorki Brittany Murphy dostępny jest na HBO Max
'Co się stało, Brittany Murphy?'. Dokument o karierze i śmierci aktorki Brittany Murphy dostępny jest na HBO Max HBO Max

I się udało. O Brittany w Hollywood zrobiło się głośno po sukcesach filmów "Przerwana lekcja muzyki" w obsadzie z Angeliną Jolie i Winoną Ryder oraz "8. mili" z Eminemem. Nie czuła się jednak dobrze z tym, że wciela się w młode, zagubione, poszukujące siebie bohaterki. Chciała być uwodzicielska, pewna siebie. Jej przyjaciółka i aktorka Melanie Lynskey w sierpniowym wywiadzie z 2022 roku stwierdziła, że to dlatego, że Brittany w życiu prywatnym nie czuła się wystarczająco silna, piękna, kobieca. Dlatego chciała być taka chociaż na planie. 

Sposób, w jaki postrzegała siebie, zawsze był dla mnie bardzo bolesny. Okropne było to, co czuła. Zawsze myślała, co musi w sobie zmienić, by odnieść sukces jako aktorka. Była idealna taka, jak była, ale ludzie widzieli w niej "pulchną" dziewczynę, ponieważ kiedy była nastolatką, jej policzki były nieco okrągłe. Ludzie widzą w tobie konkretną postać i trudno z tym walczyć - mówiła Lynskey.

Brittany bardzo chciała uciec od wizerunku krągłej nastolatki, którą od dawna nie była. Zaczęła się odchudzać, przefarbowała włosy na blond, zakładała dopasowane i przylegające suknie. 

Strach przed samotnością 

Równocześnie przeżywała zawirowania w życiu prywatnym i zawsze potrzebowała mieć kogoś u swojego boku. W trakcie nagrań do "Nowożeńców" w 2003 roku związała się z Kutcherem, potem była dwukrotnie zaręczona - z Jeffem Kwatinetzem i Joe Macaluso. W końcu w jej życiu pojawił się osiem lat starszy scenarzysta Simon Monjack. Była przekonana, że znalazła tego jedynego. Rok później byli już po ślubie. A dwa lata potem Murphy nie żyła.

Brittany Murphy, Simon Monjack
Brittany Murphy, Simon Monjack EASTNEWS

Zdaniem wielu, którzy mieli okazję poznać Simona, miał być nie tylko toksycznym i uzależniającym od siebie typem, lecz także po prostu oszustem. Była dziewczyna Monjacka, Elizabeth Ragsdale, twierdzi, że przez cały związek okłamywał ją na temat tego, czym się zajmuje.

Wciąż mówił, że prowadzi poważne rozmowy z gwiazdami z Hollywood i wytwórniami filmowymi, ale to wszystko nie było prawdą. Raz nawet zapłacił za bilet do Nowego Jorku i powiedział, że się ze mną spotka. Ale nie było go tam. Kiedy udało mi się do niego dodzwonić, po prostu odłożył słuchawkę - powiedziała.

Brat Brittany, Tony Bertolotti, również nie ufał Simonowi. Po śmierci siostry jednoznacznie wskazał rzekomego winnego. 

Spędziłem lata, patrząc na to, co się działo w jej życiu i tłumiąc gniew. Myślę, że Brittany została zabita. Nie umarła z przyczyn naturalnych - przekonywał.

Winny jest jeden?

Simon nie chciał autopsji, jednak to nie wchodziło w grę. Wyniki sekcji zwłok potwierdziły, że przyczyną zgonu było nieleczone zapalenie płuc, anemia i mieszanka leków. Nie było żadnych śladów toksycznej pleśni w płucach - ten powód śmierci wskazał ojciec Brittany, który wcześniej zobaczył grzyby w jej mieszkaniu. 

13 lat później twórcy dokumentu dostępnego na HBO Max "Co się stało, Brittany Murphy?" jeszcze raz przyjrzeli się sprawie. Rozmawiali z bliskimi aktorki, rodziną Simona i osobami, które miały okazję pracować z Brittany. Wydaje się jednak, że dwuodcinkowy film niewiele zmienił. Przeważały w nim głosy, że pojawienie się destrukcyjnego Simona w życiu aktorki sprawiło, że przestała o siebie dbać. Miała ignorować przeciągające się zapalenie płuc, niknąć w oczach, nie wypełniać należycie zobowiązań zawodowych, o czym świadczy fakt, że dwa tygodnie przed śmiercią została usunięta z obsady "The Caller". Brittany zamknęła się w świecie, do którego dostęp mieli tylko ona i Simon, który zresztą zmarł pięć miesięcy po niej. Podobnie jak żona - na nieleczone zapalenie płuc i anemię.

Monjack po śmierci Murphy - jak twierdzi jego matka - bardzo cierpiał i wielokrotnie dzwonił do niej z płaczem, bo nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Kobieta przyznała jednocześnie, że syn był bardzo czarujący. Jego brat z kolei nazwał go manipulatorem, który był wiarygodny we wszystkim, co obiecywał. A przed ołtarzem obiecywał Brittany, że się nią zajmie. Ona w to uwierzyła. Nie ma jednak dowodów, że bezpośrednio przyczynił się do jej śmierci.

Więcej o: