Więcej ciekawych newsów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Julia Wieniawa poleciała do swojego wymarzonego miejsca na świecie, które było inspiracją m.in dla wystroju jej mieszkania. Aktorka postanowiła zafundować sobie trwałą pamiątkę z balijskiej wyprawy. Wybrała się do tatuatora, z którego usług korzystał sam Sting. Zdecydowała się na dwa malunki tradycyjną metodą handpoke.
Sposób, w jaki zostały wykonane tatuaże Julii Wieniawy, szybko zwrócił uwagę osób z branży. Michał Wurszt jako jeden z polskich tatuażystów postanowił zabrać głos w sprawie. Od razu zwrócił uwagę na niesterylne warunki, w jakich tatuowano celebrytkę. Ponadto zabieg wykonano na opalonej skórze, co jest niebezpieczne. Artysta zaapelował do gwiazdy o rozsądek i większe poczucie odpowiedzialności w związku z tym, że jest jedną z najbardziej znanych osób w kraju. Przypomnijmy, w sieci obserwują ją ponad dwa miliony użytkowników, w znacznej części są to osoby naprawdę młode.
Julia jedyne, co promuje, to brak jakiejkolwiek higieny podczas wykonywania tego tatuażu. Absolutnie do mnie nie przemawia to, że igła jest tam zmieniona. [...] Jako naczelna polska influencerka powinnaś dawać przykład innym ludziom, że nie powinno się robić w takich warunkach tatuażu, a przede wszystkim nie powinno się robić tatuażu na opalonej skórze. [...] I ta sterylność podczas wykonywania tego tatuażu... - tłumaczył Wurszt.
Kolejną tatuatorką, która postanowiła wypowiedzieć się na temat pamiątki Julii Wieniawy, jest Inez Janiak-Molęcka. Ona również zauważa, że warunki, w jakich zostały wykonane tatuaże, są mało sterylne. Na zdjęciach widać, że artysta ma dziurawe rękawiczki, a podłokietnik nie został w żaden sposób zabezpieczony. Inez Janiak-Molęcka tłumaczy, że może to grozić nawet zakażeniem wirusem HIV.
Wiem, że influencerzy lubią gratisy, ale żeby chcieć HIV w gratisie, to już przesada. Handpoke to nadal tatuaż i należy go wykonywać w odpowiednich warunkach na zabezpieczonym podłokietniku, jednorazową igłą w niedziurawych rękawiczkach. Nie na materacu na Bali, tylko w salonie tatuażu. Nie opalać następnego dnia i nie kąpać się w morzu.
W jednej z odpowiedzi na komentarze Julia Wieniawa tłumaczyła, że handpoke nie jest bolesny i nie leci przy nim krew. Jak twierdzi, dziary nie zabezpiecza się na koniec, ponieważ nie ma takiej potrzeby.
Handpoke nie boli, nie robi rany i się go nawet nie zabezpiecza na koniec. Krew nawet nie leci - pisała Wieniawa.
Inez Janiak-Molęcka zwykle nie zwraca uwagi na to, co mówią celebryci. Tym razem nie przeszła koło sprawy obojętnie, ponieważ dotyczy jej branży, a mądrości głoszone przez Julię Wieniawę mogą wyrządzić krzywdę.
Julia nie powinna pisać, że handpoke to nie rana i można go zrobić na Bali i się wykąpać i opalić. Nie, nie można. Influencerzy często pier*olą głupoty i zazwyczaj mam to w dupie, ale kiedy może to komuś zaszkodzić...
Julia Wieniawa postanowiła odpowiedzieć na uwagi tatuażystów. Wszystko skwitowała memem, na którym podkreśla, że nie pytała nikogo o zdanie:
Kiedy ktoś udziela ci rad, choć nikt go o to nie prosił. Pokaż mi, gdzie pytałam - czytamy na załączonym obrazku.
Jak widać, Julia Wieniawa nie przejmuje się krytyką specjalistów.
Plotek.pl jest dla Was i dla Was piszemy o rozrywce. Ale to nie znaczy, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl.