Początek nowego millenium zapisał się na kartach historii jako jeden z ciekawszych okresów w polskiej muzyce. Niczym grzyby po deszczu pojawiały się wówczas gwiazdy. Nielicznym jednak udało się zrobić dłuższą karierę - większość sławna była przez pięć minut. W przypadku Gosi Andrzejewicz droga na szczyt nie była jednak prosta. Wiodła od niemal niezauważonej pierwszej płyty, przez chórki podczas konkursu Eurowizji, aż do upragnionego sukcesu i miana idolki nastolatek. Piosenki takie jak "Pozwól żyć" i "Słowa" uczyniły z Gosi Andrzejewicz gwiazdę. Jednak kiedy wokalistka była na szczycie, spadł na nią hejt. Z czasem Gosia wycofała się w cień, powracając co jakiś czas głównie za sprawą kontrowersji. Teraz o artystce znowu jest głośno - wszystko za sprawą propozycji, którą złożyła Dua Lipie.
Urodzona 14 stycznia 1984 roku w Bytomiu Małgorzata Andrzejewicz już jako mała dziewczynka wiedziała, że pragnie związać swą przyszłość z muzyką. I robiła wszystko, aby swoje marzenia urzeczywistnić. "Miałam trzy latka, kiedy po raz pierwszy powiedziałam mojej wychowawczyni w przedszkolu, że chcę zostać piosenkarką, chcę pisać piosenki i związać swoje życie ze sceną" - przekonywała wokalistka w jednym z wywiadów. Gosia jako dziecko urządzała dla kolegów koncerty pod blokiem, śpiewając hity z list przebojów. Uczyła się też gry na fortepianie, a jako nastolatka pisała piosenki. Później młoda artystka śpiewała w jazzowo-popowym zespole oraz szlifowała swój głos, uczęszczając na zajęcia wokalne do Elżbiety Zapendowskiej. A w trzeciej klasie liceum wokalistka podczas wakacji wyjechała na konkurs do Florencji. To właśnie tam dostrzegł ją włoski kompozytor Goffredo Orlandi. Laureat konkursu w Sanremo, znany ze współpracy z takimi gwiazdami jak Laura Pausini i Marco Masini, zaproponował Gosi pomoc w wyprodukowaniu debiutanckiej płyty. Krążek, zatytułowany po prostu "Gosia Andrzejewicz", ukazał się 4 października 2004 roku. Promowały go utwory "Nieśmiały chłopak" i "Wielbicielka". Nie pomogło jednak wsparcie zagranicznego producenta - krążek nie odniósł oczekiwanego sukcesu. Ale Gosia nie zamierzała się poddawać.
Szansa na przełom w karierze pojawiła się w kwietniu 2005 roku. Wówczas Gosia Andrzejewicz została zaproszona na finał Konkursu Eurowizji przez zespół Ivan i Delfin, który zaprezentował utwór "Czarna dziewczyna". Wokalistka wystąpiła w chórkach oraz zagrała partie solowe na akordeonie. Na swoje pięć minut przyszło jej jednak jeszcze poczekać. Rok później Gosia znów zapragnęła spróbować swoich sił na Eurowizji - tym razem jednak już pod własnym nazwiskiem. Z utworem zatytułowanym "Dangerous Game" artystka wystąpiła w finale eliminacji do konkursu. Z tym że nie polskim, a białoruskim. Barwy wschodniego sąsiada nie przyniosły Gosi szczęścia - zajęła w eliminacjach drugie miejsce, ale od końca. Sukces był jednak już coraz bliżej.
Drogę do gwiazd otworzył Gosi Andrzejewicz wydany w 2006 roku singiel "Pozwól żyć". Utwór, podobnie jak kolejny hit, "Słowa", znalazł się na reedycji debiutanckiego albumu wokalistki - "Gosia Andrzejewicz Plus". Romantyczne teksty i teledyski sprawiły, że piosenki szybko stały się hitem, głównie wśród gimnazjalistek. Te tłumnie przybywały na koncerty swojej idolki, a także na zjazdy fanów, tak zwanych gosiomaniaków. Na drugim biegunie byli jednak hejterzy, których również nie brakowało. Za cel obrali sobie przesłodzone teksty, teledyski i cały image Gosi.
Szybko pojawiły się też głosy, jakoby wokalistka wcale nie potrafiła śpiewać, a podczas koncertów korzystała z playbacku. Jeden z portali ochrzcił ją nawet nową Mandaryną. Pojawiały się także przytyki do tuszy Gosi, jej zębów, cery. Artystka nie przyjęła dobrze krytyki - na jednym z koncertów deptała nawet pluszowe pudelki. Jak łatwo się domyślić, taka reakcja tylko podsyciła wymierzony w Gosię hejt.
"Zmierzyłam się z ogromnym hejtem, to była lawina hejtu, gdzie codziennie czytałam o sobie kłamliwe rzeczy. To było naprawdę coś bardzo okropnego, tym bardziej dla takiej wrażliwej duszy jak ja. Ale wiedziałam, że nie mogę się poddać, bo moje marzenia są dużo mocniejsze niż ten cały hejt i wiedziałam, że tym złym ludziom chodzi o to, żebym się poddała, żebym nie robiła tego, co kocham, a nie mogłam na to pozwolić. Bardzo się cieszę, że przetrwałam" - przekonywała Gosia Andrzejewicz na kanale youtube Pauli Rodak.
Na fali popularności Gosia Andrzejewicz wydała kolejny album "Lustro", którego czołowym przebojem była piosenka zatytułowana "Trochę ciepła". Gosia ma na koncie także utwory dance. Jej wokal można usłyszeć m.in. w kawałkach duetu Kalwi&Remi. W tanecznym klimacie była utrzymana też kolejna płyta Gosi, "Wojowniczka". W karierze od początku wokalistkę wspierał jej ojciec i jednocześnie menedżer. Zdaniem wielu jednak "wsparcie" oznaczało pełną kontrolę. Pan Andrzejewicz miał odpowiadać zarówno za przesłodzony wizerunek Gosi, jak i za jej repertuar. "Byłam wdzięcznym kąskiem dla wszystkich portali plotkarskich. Pewnie z tego względu, że byłam osobą, która wchodziła dziesięć lat temu do show-biznesu i zupełnie nie wiedziała o tych mechanizmach. Nie miałam też za sobą dużej wytwórni, która by mi pomogła" - tłumaczyła po latach Gosia w wywiadzie dla Plejady. Pojawił się też konflikt z Elżbietą Zapendowską. Na łamach tygodnika "Na Żywo" jurorka "Idola" nazwała Gosię "typowym bezguściem, mizdrzącym się do publiczności", a jej głos określiła jako przeciętny. Artystka szybko odpowiedziała, przekonując, jakoby pani Zapendowska miała na jej punkcie obsesję.
Kariera Gosi Andrzejewicz to nie tylko muzyka pop. W 2008 roku wokalistka pojawiła się w programie TVP "Gwiazdy tańczą na lodzie", w którym w jury zasiadał m.in. Tomasz Jacyków. Szerokim echem odbiły się potyczki słowne pomiędzy stylistą a Gosią. W pierwszym odcinku show Tomasz Jacyków skrytykował artystkę, mówiąc jej, że jest gruba. Ona zaś odpłaciła mu się, proponując pracę w oczyszczalni ścieków.
Tematem plotek było też życie prywatne Gosi Andrzejewicz. Ona jednak - nauczona doświadczeniem - bardzo go strzeże. Wiadomo, że artystka od lat jest w związku z producentem muzycznym Arturem "Stonem" Kamińskim. Para ma syna Mateusza, urodzonego w 2015 roku. "W ciągu jednej chwili diametralnie zmieniło się moje życie. Nic już nie jest i nie będzie takie samo, jak kiedyś. Wcześniej byłam skupiona tylko i wyłącznie na sobie, a teraz to synek jest moim oczkiem w głowie i wokół niego kręci się cały mój świat. Dzięki narodzinom dziecka stałam się szczęśliwsza. Poznałam nowy rodzaj szczęścia! Macierzyństwo dało mi moc" - mówiła wokalistka w wywiadzie dla Plejady.
Gosia Andrzejewicz nadal jest aktywna zawodowo, ale jej kariera zdecydowanie już przygasła. O artystce głośno bywa jednak nadal za sprawą kontrowersji, takich jak np. płatne życzenia, które mogą sobie u niej wykupić gosiomaniacy. Wokalistka odparła zarzuty - tłumaczyła, że 300 złotych to niewielka cena, jeśli wziąć pod uwagę ogrom pracy, którą wkłada w personalizowane filmiki. Jakiś czas temu głośno było też o konflikcie Gosi z Maffashion, czyli Julią Kuczyńską.
Bohaterką kontrowersji stała się nawet kura Gosi, którą piosenkarka zabiera w miejsca publiczne - Pierzynka była z nią w kościele podczas wielkanocnego święcenia. Kura to jednak nic w porównaniu z istotami pozaziemskimi, które ponoć Gosia Andrzejewicz widziała, i to aż dwukrotnie. Nagranie z wyjątkowej sytuacji zamieściła na Instagramie.
"Długo się zastanawiałam, czy to publikować... Jednak uznałam, że nie będę tego trzymać w tajemnicy... Do odważnych świat należy. Kilka dni temu w centrum Warszawy z mojego pokoju hotelowego nagrałam niezidentyfikowany obiekt latający... Jak myślicie, co to było?" - pytała obserwatorów. "Może ktoś z was też wtedy był w centrum Warszawy i to nagrał... Powiem wam, że jak to COŚ przeleciało obok mojego okna, to się przestraszyłam, ale mimo wszystko postanowiłam nagrać ten obiekt, aby mieć jakiś dowód... Jak myślicie, co to jest?" - pytała obserwatorów Gosia.
Gosi Andrzejewicz nadal nie brakuje wiernych fanów, którzy czekają na jej kolejny hit. Artystka przekonuje, że być może będzie on międzynarodowy, bo niedawno do współpracy zaprosiła Duę Lipę. Gdy wyszło na jaw, że Ewa Farna zaśpiewała z brytyjską artystką wspólnie podczas koncertu tej ostatniej, Gosia od razu zareagowała. Zaprosiła Duę, aby zaśpiewała z nią przebój "Pozwól żyć". Gwiazda, na razie, nie odpowiedziała.