"Gdzie się podziały tamte prywatki", "Zielone wzgórza nad Soliną", ale też utwory pierwszej polskiej grupy hardrockowej Test i niezapomniane piosenki z seriali, takich jak kultowa "Wojna domowa" czy bardziej współczesne "M jak miłość". Wojciech Gąssowski jest jednym z najbardziej znanych i cenionych artystów polskiej sceny muzycznej, a jego twórczość łączy pokolenia. Nie tylko jest żywą legendą muzyki, ale też ma ciekawe życie prywatne. Nie zabrakło w nim dramatów, takich jak sytuacja z 1985 roku, kiedy to Gąssowski, pracując na wycieczkowcu AS Achille Lauro stał się zakładnikiem palestyńskich terrorystów. Na swoim koncie artysta ma kilka głośnych romansów i parę poważnych związków. W młodości z wzajemnością szaleńczo kochał się w Kalinie Jędrusik. Następnie na niemal dekadę związał się z tancerką Małgorzatą Potocką, a po rozstaniu z nią leczył złamane serce w ramionach Elżbiety Jaworowicz. Nigdy jednak nie zdecydował się na małżeństwo i założenie rodziny - mówi o sobie, że jest szczęśliwym singlem. Jest jednak coś, czego Wojciech Gąssowski żałuje.
Urodzony 20 czerwca 1943 roku w Warszawie Wojciech Gąssowski jest jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiej muzyki, ale niewiele brakowało, aby zamiast sceny wybrał boisko. W młodości interesował się co prawda muzyką, ale też uprawiał kilka dyscyplin sportowych, takich jak piłka nożna, koszykówka, szermierka, lekkoatletyka i piłka ręczna. Po maturze w 1962 roku postanowił zdawać nawet na AWF. Ostatecznie jednak zdecydował się postawić na swoją drugą pasję, czyli muzykę. Szalę przechyliło jedno wydarzenie. Wojciech zakwalifikował się do finału Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie.
Byłem zarażony muzyką, jak większość moich rówieśników, rock’n’rollem. Imponował nam swoją energią, światowością, kolorytem. Słuchaliśmy Radia Luksemburg, a także trudnych do zdobycia płyt. Piękne wspomnienia - mówił Wojciech Gąssowski w wywiadzie dla Onetu
Po debiucie na Festiwalu Młodych Talentów, podczas którego Gąssowski znalazł się w złotej dziesiątce laureatów, kariera młodego artysty szybko nabrała rozpędu. Współpracował z zespołem Czerwono-Czarni, z którym wystąpił na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej Opole ’63. Po zakończeniu współpracy z Czerwono-Czarnymi występował w warszawskiej Stodole z zespołem Chochoły. Parę lat później nagrał utwór "Zielone wzgórza nad Soliną", który do dziś cieszy się wielką popularnością. Piosenkę został zaśpiewany przez Gąssowskiego w Opolu w 1967 roku, gdzie towarzyszył mu zespół Tajfuny.
Wojciech Gąssowski w początkowym okresie kariery interesował się też jazzem - gatunkiem muzycznym niezwykle wówczas w Polsce popularnym. Śpiewał standardy jazzowe ze Swingtetem Janusza Zabieglińskiego i Triem Włodzimierza Nahornego. W 1967 r. na Festiwalu Jazz nad Odrą zdobył pierwszą nagrodę w kategorii wokalistów jazzowych. Rosnąca popularność zaowocowała współpracą z telewizją. Wojciech Gąssowski nagrał dwie piosenki do hitowego serialu telewizyjnego Wojna domowa - "Tylko wróć" w duecie z Romanem Hoszowskim oraz "Piosenkę o wadach i zaletach" w duecie z Kazimierzem Rudzkim. Wciąż jednak był młodym, dopiero rozwijającym swą karierę artystą. Nie był przy tym pozbawiony uroku osobistego. Przystojny i szarmancki, z grzywką zaczesaną na lewy bok, przyprawiał przedstawicielki płci pięknej o szybsze bicie serca. Jedną z tych, które uległy czarowi młodego Wojciecha Gąssowskiego, była niekwestionowana gwiazda polskiego show-biznesu, znana z rozwiązłego - jak uważano wówczas - trybu życia, Kalina Jędrusik.
Miłosne uniesienia pary artystów zaczęły się w przestworzach. Poznali się na pokładzie samolotu lecącego do Wrocławia. I choć wówczas do niczego nie doszło, 25-letni wówczas artysta nie mógł o starszej niemal o 15 lat gwieździe zapomnieć. Zaprosił ją więc na randkę, ona się zgodziła i zaiskrzyło. Kalina była co prawda wówczas żoną Stanisława Dygata, ale o tym, że ich związek ma otwarty charakter, wiedzieli niemal wszyscy. Wkrótce pomiędzy Kaliną Jędrusik a Wojciechem Gąssowskim wybuchł płomienny romans. Ona nazywała go pieszczotliwie Kociem, on ją Dzieciakiem, przez jej bardzo dorosłe i jednocześnie bardzo dziecinne zachowanie. O relacji wiedział Stanisław Dygat, nie było jednak mowy o zazdrości z jego strony. Wręcz przeciwnie. Panowie bardzo się polubili, połączyła ich miłość do piłki nożnej. W pewnym momencie mąż Kaliny zaproponował nawet kochankowi żony, aby zamieszkał z nimi na czas, kiedy w jego mieszkaniu trwał remont. Wojciech zaproszenie przyjął, nie wiedząc jeszcze, że będzie ono miało dalekosiężne konsekwencje.
Dygatowie prowadzili dom otwarty, w którym nigdy nie brakowało gości. Często pojawiała się tam m.in. Małgorzata Potocka. "Stanowiliśmy zgodny, przynajmniej przez jakiś czas, trójkąt" - wyznała po latach artystka. Trójkąt z Gąssowskim i Jędrusik szybko się jednak rozpadł. Wojciech wybrał Małgorzatę Potocką, którą po latach nazywał swoją największą miłością. O Jędrusik mówił natomiast następująco: "Czy związek z Kaliną był szaleństwem? Takich szaleństw miałem kilka w swoim życiu. Ale nie nazwałbym tego w ten sposób. To normalna rzecz w życiu mężczyzny i kobiety" - kwitował na łamach portalu Pomponik.pl. Tymczasem z Małgorzatą Potocką Wojciech Gąssowski był w związku przez dziesięć lat. Para przeżyła wspólnie dramatyczne chwile. Oboje byli na pokładzie porwanego w 1985 roku przez członków Frontu Wyzwolenia Palestyny liniowca Achille Lauro. Po tym, jak zostali uwolnieni z rąk terrorystów, obiecali sobie, że zawsze będą razem. Jednak wkrótce potem związek rozpadł się za sprawą romansu Potockiej z Janem Nowickim, który później został jej mężem.
Jak twierdzą znajomi artysty, złamane serce Wojciech Gąssowski leczył w ramionach gospodyni programu "Sprawa dla reportera", Elżbiety Jaworowicz. Ponoć para mieszkała nawet we wspólnym apartamencie, nigdy jednak oficjalnie nie potwierdziła tego związku. W późniejszych latach Wojciech Gąssowski był związany z młodszą od niego o niemal trzy dekady mieszkanką Sopotu. Izabella nie zdecydowała się jednak przeprowadzić do stolicy i zamieszkać w domu Wojciecha na Żoliborzu. Dlatego, choć planowali wspólną przyszłość, ostatecznie zdecydowali się na rozstanie.
Pomimo, a mimo właśnie z powodu burzliwego życia uczuciowego, Wojciech Gąssowski nie ożenił się i nie założył rodziny. Ma za to na koncie niebagatelne osiągnięcia artystyczne. Nie tylko hity takie jak utwór "Gdzie się podziały tamte prywatki", jak sam przyznaje artysta, zaczerpnięty z własnych wspomnień.
To piosenka o mojej młodości i o tym, co przeżywałem naprawdę. W każdym, kto uczestniczył w tego typu imprezie, wspomnienia zostają na całe życie. We mnie też zostały, dlatego tę piosenkę zaśpiewałem. Wydaje mi się, że te prywatki są w nas, w ludziach, którzy na nie chodzili. To nie tylko moje pokolenie, ale być może ludzie młodsi też chodzili na prywatki, które z czasem zmieniały nazwy na domówki - mówił agencji Newseria Wojciech Gąssowski.
Ale artysta nie śpiewał wyłącznie nostalgicznych utworów. Wręcz przeciwnie. W latach 70. współtworzył polską grupę rockową Test, uznawaną za prekursora polskiego hard-rocka. Nagrał z nią hitową piosenkę "Przygoda bez miłości". Odważna jak na ówczesne czasy muzyka i niepokorny image: długie włosy, dzwony i buty na koturnie, przysporzyły nawet członkom zespołu problemów. "Te włosy nie były mile widziane. Kiedy mieliśmy jechać na tournée do Związku Radzieckiego, to przed sesją zdjęciową trzeba było te włosy jakoś ukryć. Pewna osoba, nie podam nazwiska, bo jest do dziś bardzo znana, zablokowała nasz występ w telewizji, gdyż brzmieliśmy i wyglądaliśmy "zbyt amerykańsko". Nie mieliśmy łatwo, ale ja nie chcę się tu specjalnie żalić" - wyznał Wojciech Gąssowski w 2018 roku w wywiadzie z Pawłem Piotrowiczem dla portalu Onet.pl.
Wojciech Gąssowski w 2010 roku wydał płytę "Wish you were here". Krążek pokrył się złotem. Artysta wciąż ma grono wiernych fanów, a jego utwory są częścią historii polskiej muzyki. A czego artysta żałuje? "Żałuję przede wszystkim tego, że nie mam już czterdziestu lat, to by było akurat w sam raz. Ale bardziej tego, że nie ma już na tym świecie wielu osób, które były mi bliskie. Bardzo za nimi tęsknię, jak i za okresem, o którym rozmawialiśmy, takim prywatkowym, i takim, kiedy stawiałem pierwsze kroki na estradzie. Wystarczyła gitara i mikrofon. Ale co zrobić, można tylko potęsknić" - powiedział artysta w wywiadzie dla Onet.pl.