• Link został skopiowany

Do Andrzeja Żuławskiego przylgnęło wiele łatek. Jedni widzieli w nim wizjonera, inni bezwzględnego tyrana

Był jednym z najbardziej znanych i cenionych, ale też kontrowersyjnych reżyserów. Skandale wzbudzał nie tylko przez swoją twórczość. Również życie prywatne Andrzeja Żuławskiego wielu bulwersowało.
Andrzej Żuławski
Agencja Wyborcza.pl

Genialny reżyser, niepoprawny skandalista, niszczący kobiety mizogin. Do Andrzeja Żuławskiego przylgnęło wiele łatek. Reżyser gardził poprawnością i konwenansami, kochał prowokować. Atakował i był atakowany. Życie prywatne twórcy to gotowy materiał na film. I byłby to obraz kontrowersyjny tak samo jak dzieła, które kręcił. Naznaczone wojną i tragedią dzieciństwo, młodość na emigracji. Następnie wielki sukces i nagrody, ale też walka z cenzurą. Do tego liczne miłości i rozstania - najczęściej w niezgodzie. To tylko niektóre z wątków, które czynią życie Andrzeja Żuławskiego tak fascynującym.

Zobacz wideo Hitchcock - genialny reżyser czy potwór? [Popkultura]

Demony przeszłości

Wielu krytyków jest zgodnych co do tego, że Andrzej Żuławski poprzez swoje mroczne, epatujące ciemną stroną ludzkiej natury filmy w pewien sposób próbował zmierzyć się z demonami przeszłości. Bo w życiu urodzonego 22 listopada 1940 roku we Lwowie Andrzeja Żuławskiego bardzo wcześnie zagościły śmierć i rozpacz.

Chłopiec przyszedł na świat pod okupacją sowiecką - w dokumentach wpisano mu Andriej Mirosławowicz Żuławski. Kiedy miał kilka lat, jego młodsza siostra zmarła na jego rękach z głodu i zimna. Wcześniej podczas bombardowania Lwowa Andrzej odniósł poważne obrażenia i na pewien czas stracił wzrok w jednym oku. Jako czterolatek z okien domu oglądał, jak Niemcy rozstrzeliwują ludzi. W tym czasie jego rodzice walczyli w AK. Pewnego dnia na dom spadła bomba - na szczęście nie wybuchła. Wojenna trauma sprawiła, że dorastający Andrzej zmagał się z wieloma lękami. Reżyser wspominał potem, że do szesnastego roku życia nie był w stanie spać bez zapalonego światła.

 Aby utrzymać rodzinę balansującą na granicy śmierci głodowej, ojciec Andrzeja Żuławskiego - znany pisarz, Mirosław Żuławski - podjął się osobliwej pracy. Został karmicielem wszy w instytucie Weigla, produkującym szczepionki przeciwko tyfusowi plamistemu. Była to praca stosunkowo dobrze płatna, dawała "ausweis" broniący przed łapankami i wywózką na roboty do Niemiec oraz dodatkowe kartki żywnościowe. Po latach reżyser wykorzystał jego doświadczenie w swoim debiutanckim filmie, "Trzecia część nocy". Zanim jednak to się stało, cała rodzina wyjechała do Francji. Wszystko za sprawą Mirosława Żuławskiego, który zapisał się do PZPR i z ramienia partii został radcą kulturalnym przy polskiej ambasadzie w Paryżu. To tam Andrzej poszedł do szkoły, a następnie na studia. Praca ojca zapewniła rodzinie tak upragniony dobrobyt. Ale reżyser nigdy nie wybaczył mu tego, że "sprzedał się" partii. Swoje filmy Żuławski zaczął kręcić w Polsce, do której wrócił jeszcze w czasie studiów.

Kobiety - media

Miłość do kina Andrzej Żuławski zawdzięczał babci - miłośniczce przedwojennych filmów. Jeszcze jako mały chłopiec przysiągł jej, że w przyszłości zostanie reżyserem. W trakcie studiów trafił na twórczość innego artysty, która utwierdziła go w tym przekonaniu. Praca dyplomowa Andrzeja Żuławskiego była dogłębną analizą filmu "Kanał" Andrzeja Wajdy. Dzięki niej został asystentem wybitnego twórcy. Współpracował z nim, przy takich filmach jak "Samson", "Miłość dwudziestolatków" i "Popioły". Wajda stał się mentorem młodego adepta sztuki filmowej, ale też sprawił, że poznał jedną z kobiet swojego życia.

Robię filmy o tym, co mnie torturuje, a kobiety służą mi za medium - powiedział kiedyś Andrzej Żuławski.

Istotnie, partnerki reżysera często stanowiły dla niego źródła inspiracji, występowały w jego filmach. Pierwszą z muz była poznana pewnego wieczoru u Andrzeja Wajdy Małgorzata Braunek. Choć oboje byli wtedy w związkach - on był mężem plakacistki, Barbary Baranowskiej, ona jeszcze na studiach poślubiła Janusza Guttnera - wybuchł pomiędzy nimi płomienny romans, którego żadna siła nie była w stanie powstrzymać. Wiele lat później, w wywiadzie-rzece "Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko" Małgorzata Braunek wyznała:

Zawsze pociągali mnie piękni, trochę nieobliczalni artyści. Na dodatek szła za nim fama, że jest jednym z najbardziej utalentowanych filmowców. Czy trzeba mi było czegoś więcej? Zajechał swoim rumakiem - to był najnowszy model Porsche - no to wsiadłam i z piskiem opon odjechaliśmy. On od swojej żony, ja od męża. Wierzyliśmy wtedy głęboko, że nasza miłość usprawiedliwia wszystko.

Wkrótce okazało się, że Małgorzata Braunek jest w ciąży. Wówczas kochankowie rozwiedli się z poprzednimi małżonkami i wzięli sekretny ślub. Jeszcze zanim na świat przyszedł Xawery, Andrzej Żuławski chciał obsadzić żonę w swoim kolejnym filmie. Wcześniej pojawiła się w jego debiucie, "Trzeciej części nocy", teraz widział ją w kolejnym dziele, "Diable". Kiedy Braunek stanowczo odmówiła tak ciężkiej pracy w ciąży, reżyser przesunął zdjęcia o kilka miesięcy. Film okazał się niezwykle wymagający dla całej ekipy. A efekt spowodował prawdziwą lawinę wydarzeń. "Diabeł", zawierający odważne sceny erotyczne i sporo przemocy nie przypadł do gustu PRL-owskiej cenzurze. Podbił za to serca francuskich krytyków. Żuławski zrozumiał, że w Polsce nie będzie mu dane tworzyć tak, jak pragnie, dlatego postanowił wyjechać do Francji. Tymczasem Małgorzacie Braunek zaproponowano właśnie rolę Oleńki w "Potopie". Nie chciała wyjeżdżać ani żyć w związku na odległość. Tym bardziej że życie z Żuławskim do łatwych nie należało.

Na dłuższą metę trudno jest żyć z Andrzejem. Wszystko musi być u niego emocjonalne, histeryczne, na najwyższych obrotach. Inaczej się nudzi. (...) Nie chciałam, by Xawery dorastał, obserwując trudną miłość - wspominała w cytowanym wcześniej wywiadzie Braunek.

Para rozstała się w gniewie. Andrzej Żuławski oskarżał byłą żonę, która w tamtym czasie odkryła buddyzm, o religijny fanatyzm. Wkrótce potem reżyser związał się z plastyczką Hanną Wolską, z którą ma syna Ignacego. Również ten związek zakończył się z hukiem - żona nazwała reżysera schizofrenikiem, spakowała walizki i wyjechała z dzieckiem do Stanów. Z kolei on nie pozostał jej dłużny, opisując ją tak:

Myślę, że sobie uratowałem życie, przerywając ten związek. Miała różnych partnerów, ale żaden z nią nie wytrzymał, wszyscy uciekli.

Wkrótce potem w życiu Andrzeja Żuławskiego pojawiła się kolejna, dużo od niego młodsza kobieta. Choć reżyser kilkukrotnie stawał na ślubnym kobiercu, najdłuższy stażem okazał się w jego przypadku nieformalny związek. Z Sophie Marceau, którą poznał jako 45-latek - ona chwilę wcześniej świętowała 18-te urodziny - był przez 17 lat. Owocem ich związku jest syn, Vincent. Pomimo, że reżyser nie był aktorce wierny - zdradzał ją między innymi z Manuelą Gretkowską - z nią jedną rozstał się w zgodzie. Para miała kontakt aż do śmierci reżysera.

MZ 2526
MZ 2526 MACIEK ZIENKIEWICZ/ Agencja Wyborcza.pl

Skandale i kontrowersje

Andrzej Żuławski był znany ze specyficznego stylu pracy z aktorami - zmuszał ich do przekraczania granic, eksperymentów, stosował kontrowersyjne metody, z rytuałami voodoo włącznie. W wywiadzie z Romanem Praszyńskim dla magazynu "Viva!" powiedział: 

Tak się robi z aktorami. Gdy kręciłem "Szamankę", przyprowadziłem czarownicę, która zajęła się Iwoną Petry. Dziewczyna miała skomplikowany życiorys i trzeba było ten węzeł w niej rozwiązać. Albo 30 lat na kanapie, albo dwa poważne seanse, w których ona wywala z siebie wszystko. Zdemolowała pokój w Bristolu, bo nagle wyszło z niej całe dzieciństwo, cały gniew. Dzięki temu weszła w film jako człowiek wolny, który robi coś lub nie i wie, dlaczego.

Iwona Petry nie podzielała zachwytu Żuławskiego nad podobnymi sesjami - pracę nad filmem przypłaciła załamaniem nerwowym. Zawierająca min. scenę jedzenia ludzkiego mózgu wprost z czaszki "Szamanka" weszła do kin w atmosferze skandalu. Nie był to jednak ani pierwszy, ani ostatni skandal w życiu reżysera.

Szerokim echem odbił się także związek Andrzeja Żuławskiego z młodziutką wówczas Weroniką Rosati. Kontrowersje budził już sam fakt, że 68-letni wówczas reżyser spotyka się z 24-letnią aktorką. Jakby tego było mało, kiedy relacja się zakończyła, Żuławski postanowił wykorzystać ją jako źródło inspiracji. Publikacja powieści z kluczem, zatytułowanej "Nocnik" doprowadziła parę na salę sądową. Bo nikt, kto miał okazję zapoznać się z tekstem, nie miał chyba wątpliwości, kto posłużył reżyserowi za pierwowzór postaci Esterki. Bohaterka jest córką polityka i projektantki mody, wychowała się w Belgii, sporo czasu spędza w Nowym Jorku i Hollywood. Główny protagonista książki - Hadrian, zwany też Andrzejem - raz mówi Esterce, że ja kocha, następnie opisuje jej wyuzdane sposoby na zrobienie kariery i zainteresowanie sobą możnych Hollywood. Pisze o "ssaniu hollywoodzkich chu…" Opisuje film "Bellisima", w którym matka zmusza córkę do zrobienia kariery. Nic więc dziwnego, że Weronika Rosati poczuła się książką głęboko dotknięta i pozwała Żuławskiego. Trwającą pięć lat batalię prawną śledziła cała Polska. W wyniku wyroku sądu reżyser i wydawca jego książki musieli przeprosić Weronikę Rosati i wypłacić jej 100 000 zł odszkodowania. "Nocnik" wycofano z księgarni - dziś książkę można kupić na internetowych aukcjach za ogromne kwoty.

Andrzej Żuławski pracował niemal do końca życia. Jego ostatnim triumfem był świetnie przyjęty film "Kosmos" z 2015 roku. Wkrótce potem reżyser dowiedział się, że jest śmiertelnie chory. W obliczu diagnozy odmówił leczenia. Pragnął odejść tak, jak żył - na własnych zasadach. Zmarł 17 lutego 2016 roku.

Więcej o: