Brytyjczycy kochali Edwarda VIII. W przeciwieństwie do nieśmiałego, jąkającego się brata, był wygadanym playboyem i najczęściej fotografowaną osobą w ówczesnym Zjednoczonym Królestwie. W styczniu 1936 roku przyjął koronę, by niespełna rok później, 11 grudnia, przekazać ją młodszemu bratu. Za zamieszaniem stała femme fatale Wallis Simpson. Rozwódka, która kiedy poznała przyszłego byłego króla, miała już drugiego męża. Na koncie dziesiątki kochanków i opinię, która i dziś na dworze by nie przeszła.
Jeśli do głowy przyszła wam Meghan Markle, porzućcie to porównanie. Wallis naprawdę była skandalistką. Nie ukrywała, że kocha romanse, jej bezczelność i tupet były słynne, a w listach do przyjaciółki miała wprost pisać, że ma zamiar uwieść księcia i nie przeszkodzi jej w tym żaden mąż. Edward kochał kobiety i w swojej posiadłości często urządzał przyjęcia, więc poderwanie go nie wydawało się szczególnie trudne. Ale ślub? Plan był ambitny i o dziwo zadziałał bez zarzutu. Mąż Wallis dostał pieniądze, dał się przyłapać ze sfingowaną kochanką i szybko zapadł rozwód z orzeczeniem o winie.
Król z ukochaną udał się na banicję do Francji. Na ślub z "tą kobietą", jak nazywała ją jego szwagierka, żona Jerzego, znana później jako Królowa Matka, nie przyjechał prawie nikt. Choć rozesłano setki zaproszeń, na terenie pałacyku pojawiło się jedynie siedem osób z Wielkiej Brytanii i kilkanaście z innych części świata. Nikt z rodziny królewskiej nie zaszczycił uwielbianego wcześniej króla swoją obecnością, a wysocy urzędnicy dobrze wiedzieli, że wyjazd do Francji będzie afrontem jednoznacznym z okazaniem braku szacunku nowemu królowi. Jako jedyna z osób bliskich dworowi na ślubie pojawiła się ulubiona florystka Windsorów. Oczywiście nigdy więcej nie ozdobiła już żadnej oficjalnej imprezy królewskiej swoimi dziełami, choć uchodziła za najlepszą w swym fachu w Londynie.
Bajki zazwyczaj kończą się na ślubie i tak było również w tym przypadku. Książę wciąż uważał, że otrzymuje za mało pieniędzy z dworu, a pani jego serca lubiła bardzo wystawne życie - finansowo pomagali im przyjaciele. Edward wielokrotnie chciał wrócić do Wielkiej Brytanii, we Francji nigdy nie czuł się u siebie - Elżbieta, która zasiadła na tronie po krótko panującym Jerzym, była pod tym względem nieugięta. Mało tego, choć małżeństwo jego i Wallis wydawało się pozornie udane, po latach na jaw wyszło, że Simpson nie poskromiła temperamentu i wciąż nie odmawiała sobie romansów.
Ale historia ma Edwardowi za złe nie tylko tę trudną miłość. Tajemnicą poliszynela była jego sympatia do nazistów, a Marek Rybarczyk w artykule dla Weekend gazeta.pl wprost pisał, że według historyków małżeństwo miało być przykrywką dla prawdziwych powodów usunięcia króla. Miało chodzić o zdradę.
Jesienią 1939 r. prawdopodobnie właśnie Edward i jego żona Wallis przekazali Niemcom - świadomie lub przez "roztargnienie i niedyskrecję" - plany obrony Belgii, z którymi były król był zaznajomiony jako wysokiej rangi oficer. Mógł to być jeden z powodów zaskakującej decyzji niemieckiego dowództwa - w lutym 1940 r. opracowało ono plany ryzykownej ofensywy przez Ardeny. Wiele wskazuje także na to, że podczas II wojny Edward zawarł z wysłannikami Hitlera tajny układ w sprawie powrotu na brytyjski tron po zwycięskiej inwazji nazistów na Anglię.
Dwa lata wcześniej książę Windsoru spotkał się z Hitlerem w Berlinie i radośnie hajlował do tłumu zebranego na ulicach. A w 1945 z Londynu wyruszyła tajna misja, której celem było wydobycie od hrabiny Margarethe urzędującej na zamku Friedrichshof w Kronbergu korespondencji z księciem Hesji, Filipem.
Ten ostatni pełnił przed wojną i w pierwszym jej okresie funkcję nieformalnego przedstawiciela Hitlera w rokowaniach z brytyjską arystokracją. Nie chodzi więc o niewinne liściki, ale o świadectwo zdrady byłego króla - podkreśla Rybarczyk.
Misja zakończyć się miała sukcesem, ale treść listów pozostaje tajnie strzeżoną tajemnicą. Czy faktycznie są tam dowody na zdradę? Może kiedyś się dowiemy, choć rodzina królewska nie należy do najbardziej wylewnych, zwłaszcza w kwestiach własnych grzechów.
Tak miał skwitować wymóg abdykacji główny zainteresowany. Oponentem jego wybranki była nie tylko rodzina królewska, lecz także premier Stanley Baldwin, który zagroził, że jeśli dojdzie do ślubu, wraz z całym rządem poda się do dymisji. Król próbował negocjować proponując morganatyczne zawarcie związku. Było to stosowane przy mezaliansach rozwiązanie - osoba niższego stanu nie awansowała społecznie, ona i dzieci nie miały praw do tytułów ani dziedziczenia po bogatszym rodzicu. Dla Baldwina nie było to wystarczające rozwiązanie, więc Edward wybrał wygnanie. 1936 to rok początku i końca jego panowania, ale też sukcesu Wallis - nie dość, że spełniło się jej marzenie o ślubie z Edwardem, to dostała też tytuł Człowieka Roku tygodnika "Time". Jako pierwsza kobieta w historii nagrody!
Sama Wallis nie jest wspominana jako osoba budząca sympatię. Nie słynęła także z urody - była bardzo szczupła, miała szerokie ramiona i ostre rysy twarzy. Wielu biografów uważa, że mogła być osobą interpłciową.
Rodzice wybrali dla niej imię Bessiewallis, na cześć ukochanej siostry matki Bessie oraz znamienitego przyjaciela jej dziadka, Severna Teackle’a Wallisa, pisarza, ustawodawcy i ważnej osobistości w Baltimore - pisze w książce "Ta kobieta" Anne Sebba.
Gdy się na nią spojrzy, wygląda fenomenalnie. Ma płaską i kanciastą sylwetkę, zaprojektowaną jak średniowieczna karta do gry. Byłbym skłonny zaklasyfikować ją jako amerykańską kobietę par excellence (…), gdybym nie podejrzewał, że w ogóle nie jest kobietą - pisał w dzienniku James Pope-Hennessy.
Oryginalna fizjonomia i imię złożone z części damskiej oraz męskiej to oczywiście za mało, by mówić o dowodach. Najciekawszy w Wallis wydawał się jej charakter. Księciu miała imponować jej dominująca aura, to, że nie obawiała się sprzeciwiać konwenansom, nosiła spodnie, paliła cygara. Służba donosiła, że zakochany Edward na klęczkach maluje Simpson paznokcie u nóg, a o papierosa prosi, udając psa.
Ale nawet biżuteria od Tiffany'ego nie przekonała kobiety do wierności oddanemu jej bez reszty Windsorowi. Na długiej liście jej kochanków miał być m.in. Joachim von Ribbentrop. Na liście jej przyjaciół nazistów było sporo, co zaowocowało pogłoskami, że Wallis była po prostu niemieckim szpiegiem.
Nie ulega wątpliwości, że postać Wallis była przez prasę i samych Brytyjczyków mocno demonizowana. Powiedzieć, że jej nie znosili, to jak nie powiedzieć nic. Uważali, że odebrała im ukochanego króla i winili za wszystko. Królowa Matka była przekonana, że to przez nią jej ukochany Bertie, czyli Jerzy VI umarł tak wcześnie, bo przecież gdyby nie ona, nie musiałby zostać królem. Nazywała ją "najgorszą z najgorszych".
W prasie ukazywały się artykuły, w których Simpson była oskarżana o wszystko. Te najostrzejsze pisane były przez anonimy. Gdy Edward zlecił policji śledztwo, kto stoi za obrażeniem jego ukochanej, miał usłyszeć, że "to trudne do ustalenia, a poza tym teksty są uważane za trafne". Król Jerzy niedługo po wyjeździe Edwarda miał wysłać mu list, w którym zarzekał się, że stopa jego brata ma już nigdy nie stanąć na ziemi Anglii. "Renta", którą rodzina królewska obdarowała przeklętego ekskróla i miłość jego życia, też nie była wysoka, choć oczywiście prasa uważała, że to Brytyjczycy łożą na jego życie w luksusie. Edward i Wallis mieli niesamowitą umiejętność "wyciskania" swoich bogatych znajomych, którzy chętnie ogrzewali się w ich blasku.
Ale to nadal mało, by wieść spokojne życie w 14-pokojowym zamku we Francji, urządzać wystawne przyjęcia i obdarowywać ukochaną. A biżuteria skandalistki to nie byle co - po jej śmieci w 1986 roku sprzedano ją za ponad 50 milionów dolarów! Edward po cichu nakazał Jerzemu spłatę jego części posiadłości w Balmoral i Sandringham - nadal przecież miał do nich prawa. Miał też wyprowadzić z budżetu Księstwa Kornwalii milion funtów.
Simpson często fotografowano w czasie luksusowych zakupów w Nowym Jorku, a jej zdjęcia obładowanej torbami z dobrami prosto od domów mody lądowały w prasie bulwarowej. Pamiętacie oburzenie prasy, gdy Meghan wyprawiła baby shower w penthousie na Manhattanie, a o kosztach krążyły legendy? Opinia publiczna nie lubi, gdy w ten sposób są wydawane pieniądze podatników. A Simpson nie robiła wiele, by wydawać się komuś miłą lub skromną.
Królowa Elżbieta II zgodziła się na pochówek pary w Frogmore House (gdzie spoczywa większość członków rodziny królewskiej) dwa lata przed śmiercią Edwarda. W 1972 roku były król odszedł, pokonał go rak krtani, którego wykryto tak późno, że nie podjęto już inwazyjnego leczenia. Jego ciało zostało przewiezione z Paryża do Londynu, a dla Simpson skończyły się czasy prosperity.
Jej wszelkie nadzieje na powrót do rodziny królewskiej po śmierci księcia prysły, kiedy stało się jasne, że żaden z przedstawicieli panującej dynastii nie ma zamiaru towarzyszyć jej w drodze na lotnisko – brytyjska prasa oczywiście nie omieszkała tego skomentować. Wallis, wciąż w eleganckim jedwabnym stroju żałobnym od Givenchy, idąca samotnie po płycie lotniska do samolotu, który miał zabrać ją z powrotem do Paryża – oto obraz, jaki zachowało w pamięci wielu Brytyjczyków, którzy widzieli ją wtedy po raz ostatni - czytamy w książce "Ta kobieta".
Wallis podupadała na zdrowiu, czuła się samotna, dopadła ją depresja. Szybko otoczyli ją ludzie, których celem było uszczknięcie jak najwięcej dla siebie z jej ogromnej fortuny i szkatuł pełnych kosztowności.
Lata po śmierci Edwarda VIII były dla księżnej traumatyczne. Można je porównać do "Piekła" Dantego. Znajdowała się wtedy w rękach bardzo chciwych ludzi - pisała o niej opiekująca się wcześniej księciem pielęgniarka.
Kiedy po złamaniu biodra księżna wylądowała w szpitalu, prawniczka Suzanne Bloom, wykorzystując postępujące otępienie 76-letniej kobiety, przekonała ją, że drugi zatrudniony przez nią prawnik jest nieuczciwy. W ten sposób Blum przejęła niemal całkowitą kontrolę nad finansami Wallis i stanem prawnym jej skarbów, m.in. kolekcji dzieł sztuki. Bloom stopniowo odcinała od księżnej innych ludzi, przestała dopuszczać do niej znajomych. Stan kobiety wciąż się pogarszał - demencja i artretyzm sprawiły, że ostatnie lata jej życia były smutną wegetacją.
Wallis umarła w 1986 roku, w wieku 90 lat. Pozostawiła po sobie listy miłosne i ogromną kolekcję biżuterii, którą Bloom zaczęła handlować, jeszcze kiedy żyła księżna. Spoczęła obok męża na cmentarzu w Windsorze. Ukochanego? To zależy od źródła. Ale żadne źródło nie zaprzecza, że Simpson była kobietą fascynującą, owianą tajemnicą, o której jeszcze za życia krążyły legendy. A ona zdawała się to lubić.
Uważam, że nigdy nie można być zbyt bogatym ani zbyt szczupłym - mawiała i śmiała się krytykom w twarz.