Marcin Wrona od 2006 roku mieszka w USA, skąd relacjonuje wydarzenia dla "Faktów" TVN jako korespondent. Na Instagramie relacje z życia dziennikarza obserwuje prawie 15 tysięcy osób. Ostatnio Wrona podzielił się z fanami kontrowersyjną metodą, którą zastosował, by zadbać o swoje zdrowie.
Wrona niedawno zaskoczył wyznaniem na w sieci. W poście na Instagramie opisał swoje samopoczucie w związku z rozpoczęciem głodówki. Wspomniał, że pierwsze 24 godziny były najtrudniejsze, ale z czasem organizm zaczął się adaptować. "Podzielę się tym z Państwem, bo dzięki temu będzie mi łatwiej. Połowa drugiej doby głodówki 72-godzinnej. Cukier i cholesterol zdecydowanie za wysokie, zatem do dzieła! Pierwsza doba była trudniejsza niż druga" - napisał, a następnie zachęcił innych do dzielenia się własnymi doświadczeniami związanymi z dietą i zdrowiem. W odpowiedzi na publikację dziennikarza jego obserwatorzy zaczęli masowo komentować post. Nie zabrakło jednak wielu głosów krytycznych, kwestionujących zasadność stosowania głodówek. "Ale, że głodówka ma zmniejszyć cukier i cholesterol? A nie lepsza jest racjonalna dieta?", "Głodówka osłabia organizm. Dieta powinna być stylem życia", "Nie ma co się głodzić!" - pisali fani.
Specjaliści przestrzegają, że głodówki mogą przynieść groźna dla zdrowia skutki uboczne. Dietetyczka Karolina Topolska ostrzega, że ograniczanie jedzenia może prowadzić do wielu niedoborów. Zwraca też uwagę na ryzyko efektu jojo przy zbyt gwałtownej utracie wagi. "Przez ograniczoną podaż pożywienia, zmniejsza się również dostarczanie błonnika pokarmowego. Będzie się to wiązało z możliwym wystąpieniem zaparć. Stosując głodówkę, może się też obniżyć nasza odporność. Rozwinąć się również mogą zaburzenia metaboliczne czy przeróżne niedobory. Warto też pamiętać o tym, że zbyt szybka utrata masy ciała może się wiązać z przyszłym wystąpieniem efektu jojo" - stwierdziła specjalistka w artykule dla portalu Medonet.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!