Burza po przeprowadzce księżnej Kate i księcia Williama. Lokalni mieszkańcy protestują

Przeprowadzka księcia Williama i księżnej Kate do Forest Lodge przysporzyła wiele problemów mieszkańcom. Okazało się, że lokalne osoby straciły dostęp do parku.
Burza po przeprowadzce księżnej Kate i księcia Williama. Lokalni mieszkańcy protestują
fot. REUTERS

Książę William i księżna Kate w listopadzie przenieśli się do nowej posiadłości w Windsor Great Park. Oznacza to, że opuścili dom w Adelaide Cottage, aby zyskać więcej prywatności. Księżna i książę Walii zamieszkali z rodziną w rezydencji Forest Lodge. To miał być dla nich zupełnie "nowy początek". Jak się okazało, pojawiły się już pierwsze problemy. 

Zobacz wideo Margaret postawiła dom w lesie. Inspirowała się Wieniawą?

Przeprowadzka księcia Williama i księżnej Kate przysporzyła wiele problemów. Mieszkańcy są wściekli

Książę William i księżna Kate zdenerwowali lokalną społeczność. Ich nowa rezydencja stała się źródłem konfliktu po tym, jak ogłoszono zamknięcie znacznych obszarów tamtejszego parku dla odwiedzających. Mieszkańcy w rozmowie z portalem Daily Mail uznali, że stracili około 150 akrów terenów, które przez lata służyły im jako miejsce do spacerowania i wyprowadzania zwierząt. Wokół Forest Lodge wprowadzono strefę wykluczenia. Pojawiły się również nowe ogrodzenia, monitoring i policja. Mieszkanka okolicy zabrała głos w wywiadzie z Daily Mail. Tina, która wraz ze swoim psem korzystała z parku przez 15 lat, nie kryje swojej wściekłości. "To ewidentnie akt egoizmu. Oni pozwalają na zamknięcie ogromnego obszaru ziemi publicznej i zwiększają koszty publiczne, aby zapewnić im wystarczające bezpieczeństwo na obszarze, na którym wcześniej nie było ochrony policyjnej. Wątpię, żeby pomyśleli choć trochę o konsekwencjach dla innych" - przekazała. 

Książę William i księżna Kate już się przeprowadzili. Lokalni nie kryją złości

Zdaniem mieszkanki tamtego terenu, skutki decyzje są znacznie większe, niż przedstawiają to służby. "Tysiące osób straciło swoje ulubione miejsce" - podkreśliła. Dodała, że zamknięto również lokalne centrum edukacji ekologicznej, a dwie rodziny z pobliskich domków zostały wyeksmitowane. Podkreśliła również, że Windsor Great Park nie jest własnością rodziny królewskiej. Choć policja i Crown Estate chcą zminimalizować niedogodności, mieszkańcy nadal są niepocieszeni i chcą, żeby było jak dawniej. "Chcę, żeby Kate i William otworzyli oczy i zrozumieli konsekwencje tego posunięcia. Mam nadzieję, że kiedy William zostanie królem i będzie miał do dyspozycji wiele posiadłości, opuści dom i pozwoli społeczeństwu odzyskać swoją ziemię. To nie będzie jakaś biedna rodzina, która nie ma dokąd pójść" - podkreśliła zdenerwowana Tina w rozmowie z portalem Daily Mail. ZOBACZ TEŻ: Niespodziewana wizyta księcia Williama w "Tańcu z gwiazdami". Nie do wiary, o co poprosił uczestników

Więcej o: