Justyna Steczkowska we łzach radości dziękuje fanom za wsparcie. "Gaja" przeszła do finału Eurowizji, który już w tę sobotę 17 maja. Zagraniczni odbiorcy są zachwyceni naszą gwiazdą i jej tancerzami, o czym świadczą liczne komentarze w social mediach i rekordy wyświetleń rolek ze Steczkowską. Duże wrażenie wywołał fakt, że wokalistka na moment zawisła w powietrzu. Elżbieta Zapendowska zapoznała się z półfinałowym występem gwiazdy i podzieliła się wnioskami w rozmowie z Plejadą.
Ekspertka od emisji głosu słynie ze szczerości. Jej komentarze na temat topowych wokalistek potrafią wbić w ziemię, albowiem nie brakuje w nich szpil. W przypadku Steczkowskiej nie ma miejsca na ostrą krytykę - Zapendowska jest pod wrażeniem jej występu. - To było zawodowe wykonanie. Wydaje mi się, że nie było żadnych zachwiań. Pewnie było trochę nerwowo, bo to w końcu konkurs, ale dla mnie to było zawodowe - oceniła ekspertka. - Tym bardziej że Justyna jeszcze sobie taką choreografię wymyśliła, ale sprostała. Jesteśmy w finale i zobaczymy, co będzie dalej - uzupełniła. Przyznała ponadto, że Eurowizja nie należy do jej ulubionych konkursów. - W tym roku przynajmniej nie mamy się czego wstydzić. To, co było parę lat wcześniej, to było skandaliczne - przekazała Zapendowska.
Zdaniem ekspertki błędnym jest dawanie szansy młodym wokalistom w tak światowym konkursie. Jak wiadomo, do konkursu może zgłosić się i doświadczony piosenkarz, i osoba, która jest na początku kariery estradowej. - Nie można wysyłać gó*****stwa na międzynarodowy konkurs. Można go różnie traktować, ale jednak to jest konkurs, gdzie się pokazujemy w telewizji, na arenie międzynarodowej, więc wydaje mi się, że nie wolno sobie lekceważyć i wysyłać gó*****stwa, które nie jest w stanie znaleźć się na scenie, a co dopiero na niej zaistnieć - zaznaczyła dosadnie. Przypomnijmy, że Blanka w 2023 roku wyśpiewała 19. miejsce w finale konkursu, a Luna w 2024 roku - 12. miejsce w półfinale i nie awansowała do finału.