• Link został skopiowany

Don Vasyl rozjuszony. Poszło o występy Romów w Zakopanem. "Żenujące"

Don Vasyl to romsko-polski piosenkarz, który jest animatorem ruchu kulturalnego polskich Romów. W ostatnim czasie skomentował działalność romskiej kapeli, która gra na Krupówkach.
Don Vasyl
KAPiF, https://www.tiktok.com/@kriswujko

Don Vasyl postanowił rozwijać karierę w Polsce już lata temu. Założył zespół muzyczny w 1984 roku, z którym zaczął koncertować po naszym kraju. Nie są mu obce działania innych Romów w Polsce, na przykład grupy występującej ze swoi repertuarem w Zakopanem. Romowie występują co roku pod karczmami na Krupówkach, chcąc oczywiście zarobić. Starają się rozweselić turystów i jak się okazuje, do występów angażowani są także najmłodsi...

Zobacz wideo Grajkowie na Krupówkach

Don Vasyl zniesmaczony działalnością Romów. Chodzi o dzieci

Nagrania z Romami z Zakopanego podbijają TikToka. Grupa nieustannie prezentuje taki sam repertuar, który bawi część zwiedzających. Część z nich nie dostrzega poważnego problemu, na który zwrócił uwagę Don Vasyl. - To jest żenujące. Te występy na mrozie. Dzieci powinny chodzić do szkoły, uczyć się i zdobywać wykształcenie, a nie marznąć na mrozie - grzmiał piosenkarz w rozmowie z o2.pl. Większość Romów przybywa do Polski ze Słowacji, gdzie żyją w skandalicznych warunkach. - Z tego, co wiem, to są Romowie ze Słowacji. Tam Romowie są strasznie biedni. Dziwię się, że władze na Słowacji nic z tym nie robią, nie pomagają. Ja tam czasami przejeżdżam, jak jeżdżę na festiwale to widziałem, w jakich warunkach żyją. Przykre to jest - dodaje Don Vasyl. Wie jednocześnie, że pełnoletni Romowie zarabiają na życie na ulicach, ale nie popiera angażowania dzieci do tego biznesu. - Te dzieci często nie są ciepło ubrane. No ale to jest ich sposób, by zarobić parę groszy. Widocznie chcą zarobić sobie na chleb - uzupełnił. 

Don Vasyl wyciągnął rękę do bezdomnego

Muzyk od lat niesie pomoc bezdomnym, o czym opowiedział ponad cztery lata temu "Super Expressowi". O jego dobrym sercu przekonał się pan Andrzej, który również zwierzył się dziennikowi. - Poprosiłem, żeby przyjął mnie pod swój dach. Przyjął mnie do siebie, żeby mnie utrzymać, pomóc, żebym przeżył swoje lata do końca. Dostaję wyżywienie, papierosy - mówił. Bliscy muzyka okazali się bardzo gościnni. - Dziękuję im, że dali mi swoje serce i przyjęli mnie pod swój dach. Dlatego ich chwalę, całą rodzinę Romów. Nie dam na nich złego słowa powiedzieć, bo to wspaniali ludzie - wspominał.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: