Quebonafide już w najbliższy weekend zagra dwa pożegnalne koncerty na Stadionie Narodowym. Wcześniej jednak pojawił się w programie Kanale Zero, gdzie nie tylko opowiedział o swojej artystycznej drodze, ale też został poruszony wzbudzający emocje temat wyborów prezydenckich. Gwiazdor przyznał, na kogo nie oddał swojego głosu.
Quebonafide w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim starał się zachować dyplomację, nie zdradzając wprost, na kogo oddał swój głos. Przyznał jednak, że polityczne emocje po wyborach wciąż są bardzo żywe. - Wiesz, że nie jestem sympatykiem - najłagodniej mówiąc - pana Rafała Trzaskowskiego. Myślę, że w ogóle mnie podejrzewa dużo osób o to, ale... Kurcze, no... - zaczął. Następnie artysta wyjawił, skąd nastąpiła ta chwila zawahania się z wyrażeniem swojej opinii. - Nie wiem, ja się teraz tak upolityczniam, że już mnie na żaden plan filmowy nie wpuszczą. W sensie nie filmowy, tylko na plan w ogóle żaden. Jeżeli chodzi o jakieś wolne zawody i tak dalej, no to jak ja poszedłem dzień po wyborach, no to widziałem, jakie nastroje panują w różnych miejscach związanych z wolnym zawodem... Ludzie mnie powieszą po prostu. Nie wiem, to jest jakaś moja intuicja - zdradził Quebo.
Krzysztof Stanowski w odpowiedzi dopytywał dalej artystę o jego polityczny wybór. - Duch mojego taty mnie prowadzi po prostu, czuję, że tak musiało być - wyznał. Dziennikarz w tym momencie przypomniał słowa jednego z utworów Quebo. - Ale przecież rapowałeś, że twój tata głosował na Kaczyńskiego, nie wiesz dlaczego - powiedział. Choć artysta nie poparł Rafała Trzaskowskiego, zaznaczył, że nie jest też po stronie partii Jarosława Kaczyńskiego. - Bo ja też nie jestem jakimś specjalnym entuzjastą PiS, żeby była jasność. Ja podchodzę dosyć krytycznie również. Będę trochę dyplomatyczny: nie powiem ci, czy ja w ogóle głosowałem, powiem ci, że nie głosowałem na Trzaskowskiego - stwierdził stanowczo Quebonafide.