Na początku czerwca Sylwia Grzeszczak zupełnie niespodziewanie znalazła się w centrum medialnego skandalu, który wybuchł w związku z konfliktem Roberta Lewandowskiego i Michała Probierza. Więcej o szczegółach tego sporu przeczytacie tutaj. Jak się okazało, narastał już od dawna, a wszystko zaczęło się rzekomo od piosenki Sylwii Grzeszczak "Małe rzeczy". Jak podawały media, jakiś czas temu piłkarz puścił ten utwór w autokarze drużyny, czym miał nawiązać do słów Michała Probierza na temat reprezentacji. Selekcjoner miał bowiem komentować, że w przypadku kadrowiczów należy cieszyć się z "małych rzeczy". Gest Lewego miał zostać odebrany jako personalny atak, co zaogniło stosunki między panami. Do całej sprawy odniosła się także sama wokalistka, której utwór zyskał drugie życie. Więcej przeczytacie tutaj. Temat powrócił wraz z nowym wywiadem wokalistki.
Sylwia Grzeszczak w najnowszym wywiadzie w Radiu Zet została zapytana o głośny konflikt, do którego została ostatnio przez przypadek wciągnięta. Po tym jak informacja o piosence w kontekście Lewandowskiego i Probierza trafiła do mediów, utwór z 2011 zyskał sporo nowych odtworzeń, a na profilu wokalistki pojawiło się liczne grono nowych obserwatorów. W Radiu Zet wokalistka została zapytana o to, czy zgodziłby się nagrać utwór dla polskiej reprezentacji.
Wiesz, co, ja nie wiem, czy coś by mogło przebić teraz 'Małe rzeczy' w związku z tym. (...) No nie wiem. Może powinnam się nad tym zastanowić
- stwierdziła Grzeszczak.
W trakcie wywiadu Sylwia Grzeszczak została także zapytana o mecze piłki nożnej. Zastanawialiście się, czy wokalistka ogląda rozgrywki polskiej reprezentacji? Grzeszczak, odpowiadając na to pytanie, postanowiła nawiązać do jednego ze swoich utworów. Zacytowała wers z piosenki "Motyle". "No tak, wiesz, no chodziło się nieraz. 'Nieraz, nieraz, czy to stracony czas...'" - podsumowała.