25 maja w Warszawie odbył się Wielki Marsz Patriotów organizowany przez Rafała Trzaskowskiego, w którym wzięło udział wielu celebrytów. Na wydarzeniu pojawiła się także Marianna Schreiber. Zjawiła się na miejscu z transparentem, na którym widniało hasło: "Cóż szkodzi obiecać". To słowa wypowiedziane ostatnio przez posła Koalicji Obywatelskiej Przemysława Witka, który w Polsat News właśnie w ten sposób odpowiedział na pytanie prowadzącej o to, czy Rafał Trzaskowski powinien podpisać postulaty przedstawione przez Sławomira Mentzena. Schreiber opublikowała w sieci nagranie z marszu i twierdzi, że została zaatakowana.
Marianna Schreiber nie pozwala o sobie zapomnieć. Kontrowersyjne wypowiedzi, walki w oktagonie, głośne rozstania i medialne konflikty - lista jest naprawdę długa. Ostatnio po raz kolejny celebrytka znalazła się na językach za sprawą nowej relacji. Jeszcze kilka miesięcy temu opowiadała o swoich płomiennych uczuciach do Przemysława Czarneckiego. Wyszło na jaw, że aktualnym obiektem jej westchnień jest Piotr Korczarowski. Schreiber, która znana jest z różnego rodzaju prowokacji, nie ominęła okazji do wywołania zamieszania i nieoczekiwanie pojawiła się na marszu Trzaskowskiego. Celebrytka twierdzi, że została zaatakowana podczas wydarzenia.
Pobicie, wyzwiska, uderzanie flagami po brzuchu, po plecach, po głowie. To właśnie marsz Rafała Trzaskowskiego, w którym ludzie mówią, że są tolerancyjni, otwarci, walczą o demokrację i szacunek do bliźniego
- napisała. Schreiber udostępniła w sieci nagranie, na którym widać, jak została popchnięta przez osobę stojącą obok, ale żadna z opisanych przez nią sytuacji nie została pokazana na udostępnionym nagraniu.
Natychmiast pod wideo pojawiły się komentarze internautów, którzy zwracali uwagę na to, że w ich odczuciu marsz Trzaskowskiego wyglądał zupełnie inaczej, niż przedstawia to celebrytka. "Na tym marszu jest bardzo przyjaźnie i serdecznie, nie spotkałam się z taką sytuacją, ludzie są uśmiechnięci" - można przeczytać. Pojawiły się zarzuty, że to Marianna Schreiber miała zaczepiać innych uczestników. "Jeśli dobrze rozumiem, w II turze deklaruje pani poparcie dla pana Nawrockiego. Nie rozumiem zatem, dlaczego zamiast spędzić czas na marszu pani kandydata i okazać mu wsparcie, wybrała pani marsz kontrkandydata, na którym w dość prymitywny sposób próbowała pani prowokować jego uczestników. Po co to?" - napisała jedna z internautek. "Marianna czy ty nie masz dość ciągłych afer? Smuci mnie to, co wrzucasz. Nie chcę cię hejtować - nie chodzi mi kompletnie o to w mojej wypowiedzi. Bardziej dziwi mnie po prostu to, że tak wszystko wyciągasz na ocenę publiczną", "Chyba ktoś pomylił marsze" - czytamy.