Sandra Kubicka ma obecnie sporo na głowie. Gwiazda 9 marca ogłosiła, że rozwodzi się z mężem, Aleksandrem Milwiw-Baronem. Celebrytka na co dzień zajmuje się ich niespełna rocznym synem, Leonardem, a także czuwa nad kilkoma biznesami - już niedługo otworzy kolejny. W ramach akcji Q&A obserwatorzy mogli zadać pytania celebrytce. Jeden z fanów zapytał ją o kwestię organizacji. Dostał obszerną odpowiedź.
19 kwietnia modelka odpowiedziała na kilka pytań od fanów w ramach akcji Q&A. Jedno z nich dotyczyło kwestii organizacyjnych. "Jak ty wszystko ogarniasz sama" - czytamy na InstaStories w okienku do zadawania pytań. - Powiem wam, że sama nie wiem. Na pewno nie jestem sama, na pewno mam pomoc od niani, która dwa razy w tygodniu przychodzi na kilka godzin. Moja rodzina też mi bardzo dużo pomagała od urodzenia, gdy potrzebowałam wyjść z domu. Moja babcia i mój dziadek przyjeżdżali, moja mama - opowiadała Kubicka. Wspomniała również o byłym partnerze. - Od jakiegoś czasu też Alek zaczął się angażować bardziej, co zresztą widzicie po jego social mediach, więc jakoś to się spina - przyznała.
Następnie wspomniała, że nawet niania jest w szoku, że influencerka tyle "rzeczy ogarnia i jeszcze się przy tym wszystkim jakoś trzyma". - Mi się wydaje, że ja po prostu weszłam w jakiś tryb przetrwania i lecę na jakiejś pełnej adrenalinie, bo serio wam się wydaje, że widzicie tu urywki na Insta i ja nic nie robię, ale życie wygląda zupełnie inaczej - podkreśliła Kubicka.
Następnie gwiazda opisała, jak wygląda jej codzienność. Trzeba przyznać, że nie ma łatwo. - Ja się codziennie budzę o szóstej rano i zaczynam mój dzień od Leosia, on jest priorytetem. Sprzątam mieszkanie, ogarniam sypialnię, karmię pieski, karmię Leosia, bawię się z nim. Od około ósmej zaczyna mi napierdzielać telefon i telefony do mnie kończą się około 18. Prowadzę firmy i mam pracowników - dowiedzieliśmy się z wypowiedzi Kubickiej. Jak zaznaczyła, otwiera matcharnię i ma w związku z tym wiele obowiązków. - Ja wymyślam menu, pozycje, testowałam je, robiłam je, odtwarzałam, byłam na sesji. Jestem non stop w lokalu, wybieram. (...) Jestem pełnym sercem zaangażowana w każdą rzecz, którą tworzę - przyznała celebrytka. - Przy tym wszystkim pojawiają się też problemy, (...) z którymi muszę sobie radzić - dodała.
Modelka wspomniała również o tym, że przy załatwianiu wielu spraw "ma Leosia na ręce". - Jakby ktoś tutaj ze mną spędził 24 godziny, to by się załamał - stwierdziła. Opowiedziała, że są dni, kiedy musi mieć wyliczoną każdą minutę. - Ja mam wtedy wyliczone, ile mogę czasu poświęcić na co - 15 minut na to, 20 minut na to, pół godziny na to. (...) Jak już Leoś zaśnie wieczorem i mam tę chwilę dla siebie, to jestem tak zmęczona, że mi się już nie chce myć głowy, nie chce mi się już nic robić - mówiła Kubicka. - Tak mówią, że pierwsze dwa, trzy lata tak wyglądają i ja sobie tak powtarzam, że później będzie łatwiej, więc teraz po prostu adrenalina - podsumowała.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!