Na początku kwietnia Sandra Kubicka spakowała walizki i wraz z synem oraz mamą ruszyła na lotnisko. Influencerka zdecydowała się na wylot z Polski - udała się do Dubaju, który jest obecnie popularnym kierunkiem wybieranym przez polskich turystów. Jak relacjonowała celebrytka, 11-miesięczny Leonard świetnie zniósł lot. Syn Kubickiej i Barona ma za sobą już kilkanaście podróży samolotem! Obecnie modelka odpoczywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale już wie, że po powrocie do Polski nie będzie mogła zamieszkać w swoim domu. Wyjawiła powody.
Dubajska sielanka Kubickiej niestety się kończy. Jej mama musi wrócić do kraju. Gwiazda chciała nawet zostać dłużej, ale obawia się samotnego lotu z synem. 5 kwietnia celebrytka wyjawiła, że powrót do Polski nie będzie łatwy. Wszystko przez fakt, że nie będzie mogła zamieszkać w swoim domu. Jak się okazuje, trwa tam remont, a influencerka będzie zmuszona do wynajęcia mieszkania. - Myślałam o tym, ale boję się tego sześciogodzinnego lotu sama z Leosiem, który jest hiperaktywny, więc wrócę razem z nią, a szkoda, bo i tak w domu nie mogę być - zaczęła opowiadać na InstaStories. - Jest remont. Jest taka pylica na chacie, że po prostu byłoby to nieodpowiedzialne, aby być z dzieckiem w domu. Także wrócę do zimna i będę w obcym mieszkaniu albo hotelu, zobaczę - rozprawiała Kubicka. Wspomniała również, że ma plany, by ściągnąć rodzinę do Dubaju na Wielkanoc, co zapewne oznaczałoby, że Leonard spędzi święta bez taty.
Post ze zdjęciem z synem w samolocie, który z okazji wyjazdu opublikowała Kubicka, spotkał się z wieloma komentarzami. Fani doceniali, że influencerka pokazuje Leonardowi świat. "To jest doskonałe podejście, my też z córką podróżujemy, odkąd się urodziła i ona teraz kocha podróże tak jak my", "Super. Pokazanie świata dziecku to coś pięknego" - czytamy pod wpisem. Pojawiały się głosy niezadowolenia. "I tak nic nie będzie pamiętać i tylko się dzieciak wymęczy", "Dziecko czuje się najbezpieczniej w domu, nie potrzebuje non stop wyjazdów do szczęścia" - twierdzili inni obserwatorzy.