Zbigniew Ziobro został doprowadzony do Sejmu przez funkcjonariuszy policji. Ci od rana 31 stycznia próbowali go odnaleźć, jednak bezskutecznie. Były minister sprawiedliwości przebywał rano w siedzibie TV Republiki. Choć ostatecznie nie pojawił się jednak przed komisją śledczą ds. Pegasusa, udzielił dziennikarzom obszernego komentarza.
Ziobro został złapany rzez kilku dziennikarzy w Sejmie, gdzie mimo wszystko nie dotarł na posiedzenie komisji śledczej. Ci pytali go m.in. o powody nieobecności. - Pani redaktor Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, który stwierdził, że ta komisja jest nielegalna i jako prawnik, jako obywatel, jako były minister sprawiedliwości, prokurator generalny, gdybym przyszedł dobrowolnie na spotkanie gremium, które nie jest zdaniem Trybunału komisją śledczą, pogwałciłbym prawo... - mówił Ziobro. Następnie przerwał, patrząc na mikrofon dziennikarki TVP Info, do której się zwracał.
- Pani tak uważa, jako przedstawicielka określonych mediów, właśnie, wiemy jakie to media (...) - kontynuował polityk, gdy wtem dziennikarka zaczęła go dalej dopytywać. - Proszę mi nie przerywać, proszę się nie denerwować. Dlaczego pani zachowuje się jak taka prawie że telewizja według wzorców "Gazety Prawda" z czasów komuny? Pani obraża mnie, pani przerywa i obraża przede wszystkim widzów. Jest pani z telewizji, która w sposób nielegalny została przejęta przez Donalda Tuska z udziałem przemocy, silni panowie wyrzucili dziennikarzy i dali zarabiać takim osobom jak pani. Pani sieje propagandowe działania, fake newsy pani opowiada, zamiast słuchać wtedy, kiedy pani zadaje pytanie. Udajmy, że pani zależy nawet na poznaniu faktów i prawdy. (...) Chyba że chce pani odpowiadać za mnie - stwierdził dalej Ziobro. Na tym nie skończyła się jednak wymiana zdań.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Gdzie mieszka Ziobro? Policjanci go tam nie zastali. Znalazł się znacznie później
Polityk po chwilowym uspokojeniu się kontynuował odpowiedź, wciąż zwracając się do dziennikarki. - Pojawiłem się w Warszawie i policja przyjechała, by zrealizować nakaz sądu, a od początku wbrew temu co pani tutaj insynuuje, niestety kłamie, muszę pani zarzucić mówienie nieprawdy, nigdy nie powiedziałem, że się dobrowolnie stawię na gremium - powiedział Ziobro. Redaktorka stwierdziła, że miał on jednak nie unikać komisji. - Dlatego specjalnie przyjechałem dzisiaj z Brukseli, przez całą noc jechałem. Pani redaktor byłem w odpowiednim czasie w Warszawie i komisja, o czym pani doskonale wie, stchórzyła, przestraszyła się i nagle zakończyła posiedzenie. Bała się spotkać ze mną. Tak bardzo chcieli mnie przesłuchać i nagle jestem, przyjeżdżam i oni uciekają - odpowiedział pewnie były minister.