Radosław Sikorski 12 listopada pojawił się w programie Moniki Olejnik. W pewnym momencie w "Kropce nad i" dziennikarka, błędnie powołując się na "Tygodni Powszechny", zamiast artykuł Piotra Śmiłowicza na Gazeta.pl, zapytała o pochodzenie żony polityka. Sikorski nie ukrywał oburzenia tym pytaniem. Wyszedł ze studia, po czym opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym m.in. zwrócił się do stacji TVN o "przywrócenia standardów dziennikarskich". Co w jego zachowaniu dostrzegł specjalista od mowy ciała Maurycy Seweryn, autor książki "Mowa ciała mówcy"?
Maurycy Seweryn zwrócił uwagę na to, że cała opisywana sytuacja z udziałem Radosława Sikorskiego działa się bardzo szybko i była dynamiczna. W związku z tym podczas analizy ciała polityka "bardzo ważne okazały się tak zwane mikrozachowania, w tym mikromimiki". Nagranie, które przeanalizował specjalista, trwało ok. 30 sekund. Co w tym czasie zauważył? "Jest to sekwencja ośmiu zachowań, z których tylko jedno jest udawane, jest demonstowane - siódme, czyli niezadowolenie, złość i uśmiech po ciętej ripoście, której udzielił pani Monice Olejnik w czasie udzielania wywiadu" - przekazał nam ekspert.
Pierwsze zachowanie to silniejsze zaciśnięcie wargi, to sygnał złości - to była jego pierwsza reakcja. Drugim elementem, który pojawił się, było ukrywanie agresji i niezgadzanie się na taką formę pytania i w ogóle poruszanie tego tematu. Było to w 14. i 16. sekundzie, a mianowicie mrugnięcie.
"Człowiek mruga w taki sam sposób, oddaje emocje, jak wówczas kiedy ucieka wzrokiem w dół lub w bok. Jest to ukrywanie agresji i niezgadzanie się z drugą osobą" - wyjaśnił Seweryn. Jaka była "konsekwencja pytania przy jednoczesnym udzielaniu odpowiedzi"? Ekspert skupił się na ruchu głową przez polityka - wychylił ją do przodu, co jest uznawane "za symbol agresywności".
Starał się nie pokazywać tego w gestach, mimicznie ukrył też ten element pod płaszczykiem swobodnej minki, opanowanej. Ale ten ruch świadczył już o tym, że jest to konfrontacja z Moniką Olejnik. Po ataku, po udzieleniu odpowiedzi, realnie wyraził żal, że ten temat w ogóle został poruszony.
Ekspert dostrzegł, że minister spraw zagranicznych podczas udzielania odpowiedzi uciekł wzrokiem, co było reakcją na to, że "Monika Olejnik zaatakowała Sikorskiego". "Ona ma taki styl prowadzenia wywiadu. Sikorski chciał uciec od odpowiedzi, dać sobie czas na zastanowienie, pytając: Co pani redaktor by powiedziała?" - dodał w rozmowie z Plotkiem specjalista od analizy mowy ciała. Zwrócił też uwagę, że styl prowadzenia wywiadu przez dziennikarkę, która jest "ostra, cięta i agresywna", był "jak zapłon dla Sikorskiego".
W związku z tym wyraził, choć nadal delikatnie, mimicznie - ruchem głowy i wzrokiem, tembrem głosu, który lekko wręcz nawet przekrzykiwał Monikę Olejnik, która chciała kontynuować wypowiedź. To wszystko świadczyło o agresji.
Maurycy Seweryn dostrzegł, że polityk był bardzo zły, a kiedy kończył wypowiedź, "pojawił się ten ruch udawany", o którym wspomnieliśmy wcześniej. "Mianowicie wyraził niezadowolenie i złość, ale próbował wyrazić mimicznie udawanym uśmiechem sympatię, zadowolenie z tego, że udzielił odpowiedzi" - wyjaśnił ekspert. Specjalista dostrzegł też bardzo ważne ukryte informacje w momencie, kiedy Radosław Sikorski wychodził ze studia. Gdy skończył się program, nawet nie podszedł do Moniki Olejnik. Taka reakcja miała świadczyć o tym, że polityk chciał pokazać, że "obraża się". To jednak nie wszystko, co zauważył Maurycy Seweryn: "Natomiast idąc od Moniki Olejnik do wyjścia, mocno objął swoją twarz i lekko masował policzki". Jak się dowiedzieliśmy podczas rozmowy z ekspertem, ten ruch wykonują ludzie, którzy są zdenerwowani, przejęci i którzy chcą się uspokoić.
Po tym, jak rozpętała się burza po ostatnim odcinku "Kropki nad i", swoją skruchę wyraziła Monika Olejnik. Dziennikarka w nocy opublikowała post w mediach społecznościowych. Tłumaczyła, że "od lat walczy z antysemityzmem". Przy okazji przeprosiła widzów. Co jeszcze przekazała? Zajrzyjcie tutaj: Burza po wywiadzie z Radosławem Sikorskim. Skruszona Olejnik przeprasza widzów. Fani jednak nie kupują jej tłumaczeń.