Edyta Pazura wraz z mężem wybrała się na Bali. Nie jest to jednak zwykły urlop. Wraz z nimi wyjechała także grupa uczestników, korzystających z wakacji ze słynną parą. Jak się okazuje, nie wszystko od razu poszło zgodnie z planem. Celebrytka miała niemałe problemy już przy przylocie - na lotnisku. Musiała się srogo tłumaczyć.
To nie pierwszy raz, gdy żona uznanego aktora ma problemy na lotnisku. - Mnie zawsze, na każdym lotnisku za coś zatrzymują. W Stanach za kabanosy dla dziecka. W Polsce czy przypadkiem czegoś nie przewożę, ostatnio jakaś pani się tłumaczyła, że szukają papierosów. Na Bali nie mogło być inaczej - zaczęła opowieść, którą opublikowała na InstaStories. - Wszyscy poszli lewą stronę, a nas skierowano na prawo i zainteresowano się moją walizką. Z czym? Oczywiście z olejami. No bo tutaj na Bali będziemy robić perfumy. Prowadzę warsztaty z robienia perfum dla uczestników, więc musiałam wziąć oleje. Jest ich sporo, bo 140. No i co? Jak oleje i perfumy, no to jeszcze alkohol. Alkohol 96-procentowy, bo taki jest potrzebny do robienia perfum. No i pani się bardzo mocno zainteresowała - relacjonowała gwiazda. Okazuje się, że pani na lotnisku sądziła, że Pazura ma zamiar spożywać alkohol. - Musiałam jej wytłumaczyć szybko, że (...) nie nadaje się do spożycia, bo bym wyzionęła ducha - zaśmiała się.
W pewnym momencie kobieta, która sprawdzała influencerkę, otworzyła jej walizkę i zaczęła wąchać olejki. Pazura tłumaczyła, że to naturalne oleje. - No i na sam koniec poprosiła mnie o listę uczestników. Jeszcze raz sprawdziła mój paszport - wyjawiła. Celebrytka nie ukrywała, że to był dla niej bardzo stresujący moment. - Miałam serce w kieszeni, bo myślałam, że to wszystko zostanie mi zabrane, że gdzieś mnie zamkną i będą przesłuchiwać. I że przede wszystkim stanie się najgorsza rzecz, że nie będę mogła przeprowadzić warsztatów z robienia perfum. Było dosyć nerwowo, ale na szczęście dobrze się skończyło. Mam chyba jakieś szczęście do tych lotnisk - podsumowała.
Czego mogą spodziewać się uczestnicy wyjazdu z Pazurami? Pięciogwiazdkowego hotelu z trzema posiłkami, sesji jogi z profesjonalnym instruktorem oraz polskojęzycznego przewodnika. Można także skorzystać z zabiegów SPA. Zapewniono także transfer na lotnisko. Ile trzeba było zapłacić za taką przyjemność. Cena za pobyt to cztery tysiące 155 dolarów, co w przeliczeniu na złotówki daje koszt 16,5 tysiąca.