Król Filip VI został obrzucony błotem i wyzwany przez zdenerwowanych mieszkańców Walencji. Wszystko miało miejsce podczas wizyty monarchy i jego żony w regionie objętym katastrofą. Policja musiała interweniować.
Mieszkańcy obrzucili Filipa VI wyzwiskami. Krzyczano nawet, że jest "mordercą" i mówiono o "wstydzie" z powodu postawy króla Hiszpanii. Mało tego - w kierunku rodziny królewskiej rzucano puszkami po napojach. Królowa Letizia wskutek agresji obywateli miała twarz brudną od błota. Ochroniarze musieli stanąć na wysokości zadania, ale nie obyło się bez drobnych skaleczeń. Jeden z nich miał ranę na czole. Mieszkańcy Walencji twierdzą, że nie dostali wystarczającego wsparcia po powodzi, która w ostatnim czasie doświadczyła ten region. Poddani mają pretensje o brakujące ostrzeżenia ze strony królewskich przedstawicieli. Jeden z obecnych na miejscu mężczyzn krzyknął do króla Filipa, że "nikt nic nie zrobił, żeby temu zapobiec". Warto zaznaczyć, że wskutek powodzi w Hiszpanii zginęło więcej niż 200 osób. Z kolei tysiące mieszkańców straciło dorobki życia ze względu na to, że woda na dobre zniszczyła im dachy na głową oraz zalała auta. Część mieszkańców ma pretensje o zbyt późne alarmowanie o dramacie - niektórzy mieli dostać powiadomienie chwilę po zniszczeniu np. samochodów. Władze Hiszpanii pracują nad całkowitym przywróceniem energii elektrycznej i otwieraniu dróg. Odpowiednie służby sprzątają z kolei zniszczenia po powodzi. Zdaniem ekspertów część Walencji jest niewłaściwie zagospodarowana. Mają na myśli stawianie budynków na obszarach zalewowych, co stanowi zagrożenie dla obywateli.
Mieszkańcy dotknięci katastrofą oczekują od państwa natychmiastowej pomocy. Premier Pedro Sánchez nie ukrywa, że sytuacja zaskoczyła władze. - Zdaję sobie sprawę, że nasza reakcja jest niewystarczająca, że istnieją problemy i poważne niedobory... miasta zasypane błotem, zdesperowani ludzie poszukujący swoich bliskich... musimy się poprawić - mówił podczas jednego z ostatnich przemówień. Obywatele nie kryją oburzenia, co można wywnioskować po ich wypowiedziach dla tamtejszej prasy. "Dziękujemy ludziom, którzy przyszli nam pomóc, wszystkim, ponieważ ze strony władz nie otrzymaliśmy żadnej pomocy" - czytamy wypowiedź Estrelli Caceres dla agencji AFP w Sedavi.