28 października odbyło się posiedzenie w sprawie Buddy i jego partnerki. Rozpatrywano na nim zażalenie dotyczące aresztu influencera. Sąd postanowił, że youtuber pozostanie w areszcie przynajmniej do początku przyszłego roku. "W ocenie Sądu Okręgowego na obecnym etapie postępowania jedynie najsurowszy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania jest w stanie zagwarantować sprawność oraz prawidłowość prowadzonego śledztwa" - tłumaczył rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie sędzia Michał Tomala. Budda postanowił przekazać swoim obserwatorom kilka informacji przez swojego przyjaciela - Kamila z Ameryki. Mężczyzna w krótkim oświadczeniu zwrócił się do fanów i hejterów.
"Słuchajcie uważnie! To jest moja ostatnia wiadomość na temat Kamila i Grażynki!" - zaczął Kamil z Ameryki. "Dostałem wiadomość od Grażynki i Kamila, żeby nie rozmawiać na temat tej sprawy medialnie, i muszę uszanować ich decyzję. Myślę, że wiedzą co robią i życzę im jak najlepiej i oczywiście jestem za nimi do końca" - zapewniał. Później zwrócił się do osób, które interesują się sprawą. (...) Proszą was tak samo wszystkich, żeby to też uszanować i starać się jakoś z nami to przetrwać aż sprawa się wyrówna! Hejterzy i dużo innych będą mówić, co chcą, ale obiecuję wam, że żaden z nich nic konkretnego wam nie może powiedzieć, o co chodzi i co stanie się w przyszłości" - wyznał.
Influencer trafił w ręce funkcjonariuszy CBŚP w poniedziałek 14 października. Wraz z Kamilem L. zatrzymano także dziewięć innych osób, w tym jego partnerkę. Buddzie i jego wspólnikom zarzuca się organizowanie uczestnictwa w grach losowych, wystawianie nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT, a także pranie brudnych pieniędzy. Kwota, która trafiła do obrotu wskutek wspomnianych działań, ma wynosić ponad 126 milionów złotych. ZOBACZ TEŻ: Po powodzi dostała dom od Buddy. Nie może w nim zamieszkać. "Zabrakło dnia"