Robert Smoktunowicz, z którym przez siedem lat Hanna Lis była w związku małżeńskim, odszedł nagle w wieku 62 lat. O śmierci byłego senatora Platformy Obywatelskiej poinformowała w mediach społecznościowych jego partnerka.
Informacja o śmierci Smoktunowicza pojawiła się w sieci późnym wieczorem 9 września. Post o odejściu byłego polityka zamieściła partnerka życiowa zmarłego, Marzena Gajewska. "Nie ma ciebie. Tu. Już. Ale tam, gdzie jesteś, świat uśmiechasz. I ja się uśmiechnę. Ale jutro. Dziś nie. Dziś mam wieczór bez ciebie, Kochanie. Pierwszy z reszty mojego życia" - napisała.
Smoktunowicz w 1991 roku poślubił wówczas 19-letnią Hannę Lis. W tamtym czasie z wykształcenia prawnik rozwijał karierę w zawodzie, a jego żona stawiała pierwsze kroki w mediach. Oboje skupiali się na karierze, choć nie stronili od wspólnych chwil ze znajomymi. W 1994 byli świadkami na ślubie Kingi Rusin i Tomasza Lisa. Małżeńska sielanka zakończyła się po siedmiu latach - w 1998 roku. Szczerze o ślubie w tak młodym wieku dziennikarka opowiedziała w programie "Demakijaż". "Gdy kobieta nie ma z mężczyzną dzieci, życie po prostu wymazuje go z pamięci. Bywa też, że solidna trauma mocno wspomaga amnezję. (...) W decyzji o rozwodzie pomógł mi, paradoksalnie, ksiądz. Miałam dwadzieścia kilka lat i tkwiło we mnie wciąż idealistyczne przekonanie, że trzeba walczyć do końca. Ów zaprzyjaźniony ksiądz wyjaśnił mi, że owa "walka do końca" będzie walką do mojego końca. Więc odeszłam" - wyjawiła.
Robert Smoktunowicz przez lata działał w polityce i związany był z Platformą Obywatelską. Od 2001 do 2007 roku pełnił funkcję senatora. Później opuścił partię, by ponownie kandydować jako bezpartyjny przedstawiciel Lewicy i Demokratów. Nie udało mu się jednak uzyskać mandatu. W 2015 roku ponownie próbował zostać senatorem jako polityk niezależny, ale również nie uzyskać odpowiedniej liczby głosów. W 2023 roku został wykreślony z listy adwokatów.
Polityk później zakochał się w Zofii Ragankiewicz, która na co dzień zajmowała się modelingiem. Pomimo że połączyła ich wielka miłość, a para doczekała się dwójki dzieci, koniec ich związku był koszmarem. "To, co działo się u mnie w domu, było tajemnicą poliszynela. W środowisku, w jakim się wówczas obracałam, obowiązywała zasada, że zawsze jest cudownie i wspaniale, a poruszanie takich tematów świadczy o braku klasy" – opowiadała w magazynie "Pani". Podkreślała również, że dla męża porzuciła karierę. Na ich rozprawie rozwodowej w roli świadka pojawiła się Hanna Lis, która miała zeznawać na korzyść Ragankiewicz.