"M jak miłość" nie bez kozery nazywany jest hitem. Polska telenowela emitowana jest od 24 lat, a losy rodziny Mostowiaków (i ich bliższych czy dalszych znajomych) wciąż przyciągają przed telewizory rzesze widzów. Serial znają i uwielbiają całe pokolenia. Jak się jednak okazuje, Mostowiakowie łączą ludzi nie tylko przed telewizorami, ale również na planie filmowym.
Nie wszyscy jednak wiedzą, że serialowa Pola, grana przez Hanię Nowosielską spotyka się z rodzicami również na planie filmowym. Ewelina Kudeń-Nowosielska gra mamę Poli, Weronikę, natomiast Bartłomiej Nowosielski to sympatyczny sadownik Tadeusz Kiemlicz, przyjaciel Mostowiaków z Grabiny. Choć rodzice Hani są zawodowymi aktorami (pani Ewelina pracuje głównie w dubbingu, natomiast pan Bartłomiej zagrał dziesiątki epizodów w najpopularniejszych polskich serialach), to właśnie córka załatwiła im rolę w serialu. Ewelina Kudeń często pojawiała się na planie, by dopilnować, że córka czuje się komfortowo i jest bezpieczna. Zupełnie niepotrzebnie, bo jak się okazało, dziewczynka czuje się tam jak ryba w wodzie. Niedługo później scenarzyści wpadli na pomysł, by prawdziwa mama Hani, była również tą serialową. Następnie do obsady dołączył tata Hani, Bartłomiej Nowosielski, choć jego wątek nie przeplata się z wątkiem córki i żony. Jedyną osobą z rodziny Nowosielskich, która nie złapała aktorskiego bakcyla, jest starsza siostra Hani.
Zasiadamy całą rodziną przed telewizorem, jak jest odcinek z Hanią! To jest nasze święto. Jestem pełen podziwu dla niej, bo połknęła tego bakcyla. Jest od nas zdecydowanie lepsza
- mówił tata Hani w jednym z wywiadów.
"M jak miłość" powróciło po wakacjach na ekrany wraz z nową czołówką. Nie wszystkim przypadła ona jednak do gustu. Widzowie mają spore pretensje do produkcji. Wielu z nich uważa, że zabrakło głównych i dość istotnych bohaterów. Głownie chodzi o Izę (w tej roli Adriana Kalska) z dziećmi, która tym razem nie trafiła do czołówki. Fanów serialu oburzył również fakt, że nowa czołówka już od dawna była zapowiada w sieci. Zapowiedzi jednak ostatecznie nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością.