Wielu celebrytów - dziennikarzy, aktorów, sportowców i wokalistów, chcąc zabezpieczyć się przed brakiem propozycji - inwestuje. Często są to, tak jak w przypadku Julii Wieniawy - nieruchomości (25-latka ma już cztery mieszkania), a często są to restauracje - jak w przypadku Macieja Musiała, Roberta Lewandowskiego czy Kuby Wojewódzkiego. Filip Chajzer postanowił jednak wyróżnić się i otworzył... "budę z kebabem", jak sam mówił o Kreuzberg Kebap.
Oczywiście na kebabie u popularnego prezentera nie mogło zabraknąć Książula, który doszedł do zaskakujących wniosków, że "influencerzy dostają większe porcje". Blowek postanowił zrobić jednak bardzo dokładny, wręcz detektywistyczny test, żeby udowodnić rację lub fałsz Książula. Aby test był wiarygodny, Blowek przygotował dokładny plan. - Pół godziny temu wysłałem tajną agentkę, żeby kupiła kebaba bez kamery, więc go zważymy i porównamy z tym, co dostaniemy - wyjaśnił youtuber.
Oboje - tajna klientka i Blowek - zamówili gemuse kebab w bułce za 39 zł. Jak wynika z nagrania influencera, kebab zamówiony przez tajną klientkę ważył 380 gramów, podczas gdy kebab Blowka, zamówiony w obecności kamer, ważył aż 513 gramów. Potwierdziło to teorię, którą wcześniej podzielił się w sieci w Książulo.
Jestem w szoku, widać taką różnicę między tym, co odebraliśmy a tym, co jest tutaj. Zamówiony bez obecności kamer - 380 gramów. To wygląda megapremium i megaładnie, idealnie pod kamerę - 513 gramów. Myślałem, że w internecie to są żarty. No smacznego!
- podsumował youtuber. W komentarzach pojawiła się masa opinii internautów zaskoczonych rezultatem eksperymentu Blowka. "Chajzer się nic nie nauczył", "Ktoś już to raz przetestował, jak widać dalej się nie nauczyli", "Nie rozumiem tego wyróżniania, myślą, że jak dadzą więcej pod kamerę to ktoś będzie zachwalał" - pisali.
W ocenie Książula "Chajzerowy kebab" nie wypadł najlepiej. Właściciel biznesu nie krył niezadowolenia z tego faktu. - Widziałem, jest tak samo do d**y, jak sam autor tej recenzji" - mówił oburzony w rozmowie z Radiem Opole były prezenter. Szybko postanowił jednak przeprosić. "Uwaga, będzie bez chajzerowania, a to jakaś nowość, więc warto przeczytać do końca. Pragnę serdecznie przeprosić pana Książula. Po męsku, krótko i konkretnie. Moje słowa były… "z d**y"" - napisał na Instagramie.
Mój biznes powstał z marzeń i faktycznie mam do niego emocjonalny stosunek, który w przypadku mojej wypowiedzi dla radia wziął górę nad klasą, kulturą i elegancją. To, że nie jestem fanem recenzji mojego kebsa nie oznacza, że pan Książulo nie robi świetnej roboty pomagając rodzinnym biznesom
- przekazał dalej Filip Chajzer, zapowiadając, że "wprowadzają dodatkową książęcą porcję mięsa gdyby komuś było mało".