Kora odeszła sześć lat temu. Przez lata wokalistkę badało wielu lekarzy. Wszyscy przegapili raka

W niedzielę 28 lipca przypada szósta rocznica śmierci Kory. Wokalistka zmarła po wielu latach walki z rakiem jajnika. Przez długi czas jej choroba nie była właściwie zdiagnozowana.

Kora odeszła dokładnie sześć lat temu, 28 lipca 2018 roku. Wokalistka walczyła z rakiem jajnika. Przez długi czas choroba gwiazdy nie była prawidłowo zdiagnozowana. Pierwsze objawy artystka zaczęła odczuwać już w latach 90. O nowotworze dowiedziała się jednak dopiero w 2013 roku. Wokalistka wówczas odwołała koncerty, nie pojawiła się w "Must be the music", a także zauważalnie schudła. Nie od razu zdecydowała się jednak na wyznanie o chorobie.

Zobacz wideo Nie ma ich wśród nas, ale ich utwory zna każdy. Wodecki zostawił "Chałupy Welcome to", a Kora "Krakowski spleen"

Na co zmarła Kora? Wokalistka przez długi czas nie była właściwie zdiagnozowana

Kora przyznała publicznie, że choruje na raka w 2014 roku. - Historia mojej choroby jest jak historia Maanamu - to stara i długa historia - powiedziała w rozmowie z portalem www.prostowraka.pl. Wokalistka przyznała wówczas, że pierwsze objawy zauważyła jeszcze w latach 90. Mimo że poszła do lekarza, nie usłyszała wówczas właściwej diagnozy.

Prawdopodobnie rak zaczął się rozwijać w moim ciele kilkanaście lat temu. To był koniec lat 90., wówczas zaczęłam cierpieć na bardzo silne bóle w obrębie jamy brzusznej. Niestety, nie zostałam przebadana w kierunku obecności komórek rakowych, więc leczono mój żołądek. Przeszłam operację, lecz ból nie minął. Stale przepisywano mi antybiotyki i środki przeciwbólowe, które nie pomagały, bo nie leczyły przyczyn dolegliwości. Przez lata badało mnie wielu lekarzy, o wielu specjalnościach

- mówiła we wspomnianym wywiadzie.

Kora nie poddała się, kiedy usłyszała diagnozę. "Nie histeryzowałam"

Gwiazda nie zamierzała jednak się poddać i była zdeterminowana, aby poznać przyczynę swoich dolegliwości. Właściwą diagnozę poznała w 2013 roku dzięki przyjaciółce. Pięć lat później Kora zmarła. "Badania, zaordynowane przez lekarkę poleconą przez moją serdeczną przyjaciółkę, potwierdziły najgorsze przypuszczenia - rozsiany rak jajnika z przerzutami do otrzewnej. Ten nowotwór to bardzo trudny przeciwnik" - mówiła w rozmowie z Fundacją Alivia. Na łamach miesięcznika "Pani" artystka przyznała jednak, że po zdiagnozowaniu nowotworu wcale się nie załamała. "Nie histeryzowałam. Jest coś takiego, że trzeba się z tym zmierzyć. Jak ma się siłę wewnętrzną, to się zmierzysz. Przede wszystkim ja się potwornie źle czułam. Była operacja - refleksja przychodzi później. Ja się wtedy naprawdę strasznie czułam" - wyznała. Piosenkarka do końca walczyła i podejmowała różne terapie. Wiosną 2018 roku media informowały nawet, że wokalistka pracuje nad nową płytą. Niestety, kilka miesięcy później jej fanów zdruzgotała wiadomość o śmierci gwiazdy. Kora odeszła w otoczeniu rodziny i przyjaciół w swoim domu w położonym na Roztoczu Bliżowie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.