Dorota Zawadzka postanowiła zadbać o zdrowie i kondycję. Odkąd ponad rok temu opuściła Warszawę i zamieszkała w okolicach Koła położonego w województwie łódzkim, zauważyła, że czuje się coraz gorzej. I to był główny powód, dlaczego psycholożka udała się do dietetyczki. Jak zapewnia, dodatkowe kilogramy nie spędzały jej snu z powiek. "Niestety tu na wiosce zapuściłam się masakrycznie. Nigdy wcześniej tyle nie ważyłam. Bolały mnie stopy i kolana. Byłam niesprawna" - przyznała w jednym z ostatnich postów na Facebooku. Minęły trzy miesiące i słynna Superniania ma się czym pochwalić. Opowiedziała przy okazji nie tylko o nowej wadze i licznych dietach, których wcześniej próbowała.
Zanim Dorota Zawadzka poszła do dietetyczki, rozważała zaszycie żołądka. Znalazła nawet klinikę, w której chciała poddać się zabiegowi. Chciała też zażywać znane leki m.in. na cukrzycę, których jednym z efektów jest zrzucanie kilogramów. Specjalistka wybiła jej wszystko z głowy i wytłumaczyła, że to niezdrowe. Jak teraz wygląda jej odchudzanie? To nie tajemnica. Choć jest zadowolona z efektów, nie składa broni. Właśnie zaczęła walkę o stratę kolejnych kilogramów. Optymizm jej nie opuszcza. Tym bardziej że rozszerzyła właśnie dietę. "Na pytanie czego mi brakuje, powiedziałam 'owoców i nabiału. - Proszę bardzo - powiedziała Kasia, moja cudowna dietetyczka. I tak na 4 posiłek zjadłam wczoraj skyr z malinami. Było pyszne" - zdradziła Zawadzka.
Po trzech miesiącach nieliczenia kalorii, jedzenia samych zdrowych rzeczy w ilościach, jakie potrzebuję, wczoraj właśnie osiągnęłam - 20. Jestem w połowie mojej drogi. Wiem, że jestem zaopiekowana i naprawdę czuję się wysłuchana i zrozumiana. Z moimi wszystkimi wątpliwościami, doświadczeniami i wiedzą. Zaufałam i wygrałam. Moje wyniki są w normie, we wszystkich parametrach. Mam więcej energii i znowu weszłam w swoją ulubioną sukienkę. Idę po drugie dwadzieścia. Uda mi się
- napisała na Facebooku Dorota Zawadzka.
W tym samym wpisie Dorota Zawadzka zdradziła, że gdy wychodziła pierwszy raz za mąż, ważyła 52 kilogramy. Wahania wagi zaczęły się przy okazji urodzenia synów. "Zaczęło się chyba po pierwszym dziecku. Przytyłam w ciąży 30 kilogramów. Nikt za bardzo nie mówił, że to za dużo. Ciąża miała być duża" - stwierdziła. Wtedy przeszła na pierwszą dietę w życiu - Cambridge. "Dieta ta serwowana w saszetkach o bardzo niskiej zawartości kalorii zastępowała posiłki. Miałam szuflady pełne tych torebek. Różne smaki. Drogo. Powtarzałam ją wielokrotnie, chudłam pięknie i miałam po niej cudowne, regularne jojo" - dodała. I choć udało się jej wtedy zrzucić wszystkie ciążowe kilogramy, po drugiej ciąży przytyła 35 kg. Przeszła na dietę kopenhaską. Później próbowała postu Daniela.
Przyszedł czas Superniani. Z wagą 85 kilo zaczynałam ciężką trzyletnią pracę. Wahania +/- 5 kilo czułam, więc starałam się pilnować. Gdy moja producentka szepnęła mi do ucha „nie tyj", zaczęłam supermodną dietę Ducana. To dieta proteinowa, której główną zasadą jest zwiększenie spożycia białek podczas jednoczesnego ograniczenia spożywania węglowodanów i tłuszczów. Znowu pięknie schudłam i „Taniec z gwiazdami" zaczynałam z wagą 75 kilo. Teoretycznie powinnam schudnąć, dużo ruchu i stres [...] przytyłam
- zdradziła Dorota Zawadzka i dodała, że późniejsze lata to kolejna "huśtawka i różne diety, powroty do sprawdzonych i szukanie nowych". Archiwalne zdjęcia Superniani znajdziesz w galerii na górze strony.