• Link został skopiowany

Jasnowidz Krzysztof Jackowski skompromitowany w toalecie. "Czułem się strasznie poniżony"

Krzysztof Jackowski to jeden z najbardziej znanych jasnowidzów w Polsce. Na swoim kanale na YouTube regularnie urządza transmisje i porusza kwestie dotyczące życia i śmierci. Teraz opowiedział, co przydarzyło mu się w młodzieńczych latach.
Krzysztof Jackowski
Krzysztof Jackowski Piotr BLAWICKI/East News

Krzysztof Jackowski urodził się i mieszka w Człuchowie. Z zawodu jest tokarzem. Prowadzi kursy jasnowidzenia oraz działalność gospodarczą zarejestrowaną jako "usługi paranormalne". Karierę zaczął w latach 90., gdy pomagał policji w rozwiązywaniu spraw kryminalnych. Od tamtej pory dzieli się w internecie swoimi wizjami, np. dotyczącymi zaginionych osób albo przyszłości naszego kraju.

Zobacz wideo Co Polacy sądzą o chodzeniu do wróżek i czy sami korzystają z ich porad?

Krzysztof Jackowski został sam z dziećmi. Pracował na 1,5 etatu

Jasnowidz wziął ślub w wieku 21 lat. Jego wybranką została Elżbieta, z którą doczekał się dwójki dzieci. Kobieta opuściła rodzinę, w wyniku czego Krzysztof sam musiał wychować pociechy. "Odeszła z kimś i zostawiła dzieci. To było dla nich straszne. Zostałem sam z dnia na dzień. Całkiem mi się wtedy życie przewróciło. Byłem zajęty pracą, nie potrafiłem prać, gotować, sprzątać" - cytuje jasnowidza portal kobieta.interia.pl.

Teraz wrócił wspomnieniami do dawnych czasów, gdy miał dwadzieścia kilka lat i pracował na półtora etatu. Nie miał samochodu i żył skromnie. Jedno wydarzenie zmieniło jego życie. - Biegłem do pracy. Za minutę 6.00 pojawiłem się. Pobiegłem szybko do szatni, przebrałem się. Poczułem, że odkąd wstałem, to nie zrobiłem siusiu. Skorzystałem z toalety w biurze - zaczął opowieść w jednym z ostatnich filmików na swoim kanale na YouTube.

 

Jackowski poprosił o pomoc Boga. Nie chciał pieniędzy, tylko "sensu"

Po zaspokojeniu potrzeb fizjologicznych Jackowski wyszedł z kabiny i mył ręce. - W tym momencie wchodzi pani z biura i mówi: "A co pan tu robi?". Ja mówię: "myję ręce". "Ale produkcja tutaj nie może korzystać z łazienki" - wspominał. Przeprosił kobietę i wyszedł z łazienki. Po chwili naszły go pewne przemyślenia. - Pomyślałem sobie: "O co chodzi?". Przecież nie jestem brudny, nic złego nie zrobiłem. Dlaczego ta pani mi tak powiedziała? Czułem się strasznie poniżony - wyznał. Później długo przeżywał tę sytuację. Czuł się jak "element w machinie, w której niewiele znaczy". To było dla niego bodźcem, żeby zmienić swoje życie. Zwrócił się do Boga. - Nie poprosiłem o worek pieniędzy, ja poprosiłem o sens, żeby moje życie nabrało sensu - dodał Krzysztof Jackowski.

Więcej o: