Kasia Tusk jest blogerką, znawczynią mody i designu. Córka premiera jest też bardzo aktywna na Instagramie, gdzie zdradza swoje patenty na dopracowane stylizacje. Od czasu do czasu pokazuje też, jak wygląda jej codzienność, jednocześnie niezwykle poważnie podchodząc do sprawy prywatności swoich bliskich. Nie ujawnia więc wizerunku córek, rzadko pokazuje zdjęcia męża. Jeszcze rzadziej wdaje się w pyskówki z internautami. Tym razem jednak nie wytrzymała.
Kasia Tusk w jednym z najnowszych wpisów na Instagramie pokazywała dwie stylizacje. Podkreśliła, że znów wyciągnęła z szafy cieplejsze ubrania. Szybka i diametralna zmiana pogody skłoniła ją do poważniejszych rozważań na temat kryzysu klimatycznego. "Heheszki o pogodzie to dobry temat na kurtuazyjną rozmowę z sąsiadką, ale za anomaliami kryją się zjawiska, które z każdym rokiem będą coraz bardziej wpływać na nasze codzienne życie, nie oszczędzając naszego stylu, który trzeba będzie przeformułować" - zaczęła, a później rozwinęła swoją wypowiedź.
To, że kryzys klimatyczny zmusza świat mody do zmian, wiemy bardzo dobrze. I to od dawna. Żadne odkrycie. Modyfikacjom ulegnie jednak także nasz styl i to, co będziemy mogli nosić na co dzień, a część ubrań z naszej szafy pewnie w ogóle przestanie być potrzebna (R.I.P. zamszowe czółenka)
- mogliśmy przeczytać.
Wpis polubiło prawie trzy tysiące internautów. Nie wszystkim się jednak spodobał. Głos zabrała bowiem internautka, która twierdziła, że nie wierzy w kryzys klimatyczny. "Proszę nie roznosić fejków o kryzysie klimatycznym. Polecam trochę więcej nauki, a nie ideologii. Zmiany klimatyczne to naturalne zjawisko od milionów lat. Lepiej, by się pani skupiła na edukacji i nie na polityce" - napisała, nie unikając przy tym protekcjonalnego tonu. Warto w tym miejscu nadmienić, że konto nie wyglądało wiarygodnie - nie miało żadnych zdjęć i obserwujących, a jedynie garstkę osób obserwowanych. Być może był to więc typowy internetowy troll, jednak Kasia Tusk - mimo że zwykle sobie na to nie pozwala - wdała się w dyskusję. "A może jakieś bardziej merytoryczne argumenty?" - zapytała. Internautka nie chciała jednak podejmować logicznej i konkretnej rozmowy. Odparowała za to: "Myśli pani, że będę wchodzić z panią w dyskusje na tym portalu? Myślę, że pani wiedza jest tak bardzo poparta "Newsweekiem", Onetem, "Polityką" i Greenpeace, że nie ma to sensu" - pisała.
Tymczasem Kasia Tusk znów zaskoczyła i odpowiedziała na zaczepkę. Tym razem nie zabrakło sarkazmu. "Nie wiem, pewnie się mylę, ale wydaje mi się, że to pani pierwsza weszła w dyskusję ze mną, pisząc atakujący mnie komentarz. A tak poza tym, to zazdroszczę trochę tego lekkiego stanu umysłu, który podpowiada pani, że osiem miliardów ludzi żyjących na ziemi nie ma nawet najmniejszego wpływu na zmiany klimatu i środowiska" - napisała.