Ryszard Terlecki od lat jest jednym z prominentnych polityków PiS. Był nawet przewodniczącym Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości przez osiem lat. Należy do najbardziej zatwardziałych posłów i rzadko gryzie się w język. To również bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Niedawno dowiedzieliśmy się, że miał adoratorkę - byłą małopolską kuratorkę oświaty Barbarę Nowak. Lata temu Terlecki był zupełnie kimś innym. Jak wtedy wyglądał? Zupełnie inaczej.
Choć obecnie większość nie wyobraża sobie byłego wicemarszałka Sejmu jako hipisa, trzeba mu przyznać, że był mocno przywiązany do tego ruchu. Był jednym z prekursorów tej subkultury - znany w środowisku jako "Pies". W latach 70. nosił długie spodnie typu dzwony. Miał długie włosy i brodę. W książce "Hipisi w PRL-u" Kamila Sipowicza nie zapomniano o Terleckim. "Był jedną z czterech najważniejszych postaci w ruchu hipisowskim w Polsce, choć to ruch bez przywódców, był de facto jego przywódcą w Krakowie. Bardzo charyzmatyczny" - opisywał autor. Okazuje się, że "Pies" był pierwszą miłością znanej piosenkarki Kory. Ich związek był burzliwy i zakończył się po roku. Róża Thun, europosłanka z ramienia KO, napisała kiedyś post o Terleckim. "Znałam tego pierwszego faceta. W szarzyźnie komunizmu ten życzliwy, niezależny, inny, milczący (hip)Pies był interesujący, intrygujący. Pies był charakterystyczną, rozpoznawalną postacią w Krakowie mojej młodości. Make love not war. Gdzie to się podziało, Psie?" - zapytała we wpisie.
Choć wielu pamięta, jaki kiedyś był Ryszard Terlecki, on sam nie ma zamiaru rozpamiętywać tych czasów. Wielokrotnie w wywiadach, gdy ktoś wspominał o tamtym okresie, mówił o "gadaniu głupot" oraz "lewackim zamroczeniu". Niedawno na jaw wyszło, że Barbara Nowak była zauroczona posłem i z tego powodu wysyłała mu elektroniczne listy miłosne. "Kocham cię i to jest jedyne, co chciałabym, aby głośno i wszędzie było słychać. Uwielbiam cię, to oczywiste. Mam świadomość upływającego bezlitośnie czasu i dlatego chcę, żebyś był świadomy tego, co w moim mniemaniu jest najważniejsze. Nie chcę niedomówień, których nie poznałbyś, gdy mnie nie będzie na tym świecie" - czytamy w jednym e-maili.