Doda w piątek pojawiła się na Fryderykach. Artystka zaśpiewała ze Smolastym ich wspólny hit "Nim zajdzie słońce", a później swój numer "Mama" z płyty "Aquaria". Za kulisami towarzyszył jej ukochany Dariusz Pachut, który choć nie pozował z nią na ściance do zdjęć, nie uciekał przed fotografami i załapał się na kilka pamiątkowych kadrów. Wokalistka po występie mogła jak zwykle liczyć na nagranie głosowe od mamy, która komentuje każdy jej występ. A że fani piosenkarki uwielbiają słuchać peanów w wykonaniu Wandy Rabczewskiej, gwiazda odtworzyła im to, co tym razem miała do powiedzenia jej rodzicielka.
Nagranie, na którym Doda odtwarza wiadomość od mamy, pojawiło się na TikToku wokalistki. - Doroniu, po prostu cudna byłaś, cudna. Jak zwykle zresztą. A z tą grzyweczką tak młodziutko po prostu wyglądałaś. Tak ślicznie. Tak pięknie zaśpiewałaś, no coś pięknego. Brak słów. Naprawdę gratuluję, jestem szczęśliwa, że mam taką śliczną i zdolną córeczkę - powiedziała mama Dody. Niespodziewanie na filmiku włączył się nagle Dariusz Pachut. - I zięcia! - dodał. Wiedzieliście, że ma z teściową takie dobre relacje?
Przy okazji Fryderyków Doda zdradziła, że Smolasty przeżywa, że ich numer nie został nawet nominowany do nagrody. - Ja wiem, że Smolastemu było bardzo przykro, że nie dostaliśmy nominacji, jeśli chodzi o "Nim zajdzie słońce". On jest jeszcze młody, dużo lat musi upłynąć, zanim będzie czuł, to co ja czuję. Starałam się go uspokoić i wytłumaczyć, że świat się nie zaczyna i kończy na Fryderykach, że to jest niesamowite, ale to nie nagrody mają ciebie wartościować jako artystę - opowiadała w Party. Doda zapamięta tegoroczną galę z innego względu. Za kulisami fani wręczyli jej odzyskaną przez nich statuetkę MTV EMA, którą przed laty przekazała w ręce WOŚP. A że od kilku lat jest skonfliktowana z Jurkiem Owsiakiem, stwierdziła, że najwyższy czas mieć z powrotem to, co należało do niej. - To dla mnie bardzo cenna nagroda, żałuję, że jej nie mam, to dla mnie bardzo cenna pamiątka, a mogłam oddać coś innego, równie wartościowego dla licytujących. Jednak im człowiek starszy, tym bardziej sentymentalny - mówiła. - Mam propozycję. Chętnie odkupię od tego, który wylicytował moją statuetkę MTV. Chciałabym mieć trzy, zwłaszcza że niedługo, po kolejnej płycie kończę swoją karierę - dodała.
W lutym Doda świętowała 40. urodziny. Z tej okazji jej mama odniosła się m.in. do początków zawodowej drogi córki. Jest coś, czego nie może sobie wybaczyć. - Moja kochana córeczko, tyle chciałabym ci powiedzieć wspaniałych słów, ale nie da się w tak krótkim nagraniu opisać tego, co czuję. Bardzo bym chciała powiedzieć tobie, że jestem z ciebie dumna. Przeszłaś naprawdę kawał ciężkiej drogi usłanej i różami, i kolczastymi igłami. Starałam ci się towarzyszyć w tej drodze od najmłodszych lat, ale udawało mi się to tylko do 13. roku życia. Ale potem zostałaś sama. Sama biedna w tej Warszawie. Zawsze jak o tym mówię, chce mi się po prostu płakać. Wydaje mi się, że zabrałam ci jakiś kawałek dzieciństwa, że zostałaś po prostu puszczona na głęboką wodę. Byłaś bez tej naszej opieki na miejscu - opowiadała pani Wanda w nagraniu dla Party.