Kilka tygodni po ostatnim sukcesie Roberta Karasia, jakim było pokonanie 5-krotnego Ironmana na Florydzie w zaledwie 60 godzin, 21 minut i 24 sekund, ponownie wykryto u niego środek dopingujący. Jak przekonuje Karaś, to pozostałość substancji, którą zażywał przed zawodami w Brazylii. "Niech moja historia będzie przestrogą dla każdego sportowca, zwłaszcza dla ludzi młodych. Nie szukam wytłumaczeń, muszę teraz ponieść konsekwencje swojej głupoty i nieostrożności. Błąd popełniony półtora roku temu zostanie ze mną już na zawsze" - oznajmił sam Karaś na Instagramie. Co na to jego żona?
Sportowiec otrzymał zgodę na udział w wyzwaniu na Florydzie, ponieważ zawody podlegały innej organizacji niż te organizowane w Brazylii. Po jego ostatnim osiągnięciu jego Instagram zalała fala ciepłych słów. Obecnie rozpętała się kolejna afera dopingowa. Żona Karasia postanowiła wyznać to, co czuje, w obszernym poście.
Nie jestem żoną tylko na dobre dni i wakacje pod palmą. Jestem żoną, która wspiera, wierzy i ciągnie w górę zawsze, kiedy są problemy. Życie nie trwa pięć minut, problemy zawsze będą, mniejsze lub większe. Nie da się przejść przez życie bez popełniania błędów!
- wyznała aktorka.
Żona Karasia przyznała, że jej ukochany ma w sobie wiele szaleństwa. "Wiem, że przez twoją szaloną naturę, niektóre rzeczy robisz za szybko, zbyt spontanicznie, na wariata. Wiem, że nie lubisz czekać, chcesz wszystko naprawiać już. Udowadniać na już… Ale czasem się nie da, co pokazały ostatnie zawody" - napisała Włodarczyk na Instagramie. Na koniec nie zabrakło podsumowania. "Tyle wysiłku, wyrzeczeń, pracy, tyle cierpienia… Nie życzę nikomu patrzeć na swoją miłość, kiedy walczy z wycieńczeniem i ze sobą. Ale wiem, że kochasz ten sport całym sercem, więc nie pozwolę ci zmarnować tego talentu! Kochanie, wiem, że wrócisz silniejszy. Musisz tylko trochę poczekać" - czytamy. Po zdjęcia zapraszamy do galerii.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!