Marcin Hakiel jest w ostatnim czasie zapracowany. Bierze udział w "Tańcu z gwiazdami" - programie, który jest wyzwaniem nie tylko dla celebrytów (którzy mają mniejsze lub większe doświadczenie taneczne), jurorów (wokół których za sprawą wywiadu Plotka ostatnio było sporo zamieszania), ale również (a może przede wszystkim?) tancerzy, którzy muszą nauczyć swoich podopiecznych wszystkiego, co potrafią... w zaledwie tydzień. Bo odcinki są w każdą niedzielę, a za każdym razem para taneczna ma inny taniec do zaprezentowania. To oznacza jedno - wiele godzin dziennie na sali treningowej.
Mimo to, tancerz znalazł chwilę, by w jednej ze swoich szkół tańca (a ma ich kilka w Warszawie) zorganizować warsztaty taneczne z okazji Dnia Kobiet. Trzygodzinny kurs kosztował 119 zł i mógł się na niego zapisać dosłownie każdy, choć wiadomo - skoro Dzień Kobiet, z oferty skorzystała głównie płeć piękna. Była to doskonała okazja, by w rozsądnej cenie spędzić czas w towarzystwie innych pań, poruszać się, poczuć endorfiny i pobyć myślami gdzie indziej niż w pracy czy domu.
Marcin Hakiel pojawił się w Akademii Tańca sygnowanej swoim nazwiskiem podobnie jak ja - pół godziny przed czasem. Z jego wypowiedzi wynikało, że był świeżo po treningu tanecznym, a zaraz po warsztatach jechał na kolejny trening. Zanim wszystkie uczestniczki warsztatów weszły na salę taneczną, tancerz powtarzał kroki choreografii, odpoczął i udzielił nam krótkiego wywiadu. Na całe warsztaty przeznaczono trzy godziny, z czego pierwsza miała być właśnie z gwiazdą hitu Polsatu.
Pierwsza godzinka jest ze mną, to będą rytmy latynoskie, myślę, że zrobimy kawałek cha-chy, może jak starczy czasu to trochę rumby. A potem pójdzie bardziej w kierunku bachaty, ale to już Kinga będzie prowadzić
- powiedział mi Marcin.
Ucieszyłam się, ponieważ cha-cha wydawała mi się najprostszym tańcem latynoamerykańskim, więc pomyślałam, że pójdzie jak z płatka. Jakież było moje zdziwienie, gdy już w pierwszych taktach, których zaczął uczyć nas Marcin, zaraz po krótkiej rozgrzewce, były naskoki i pozy, które widać często w odcinkach "Tańca z gwiazdami". "No to ciekawe, co będzie dalej" - pomyślałam. Krok podstawowy w wariancie klasycznym i szybkim - proszę bardzo. Ale w choreografii znalazły się jeszcze obroty, no i rzecz jasna trzeba było pamiętać o bioderkach. Przyznam szczerze, że nigdy na żywo (gdzieś tam czasem coś potańczę, a styl high heels kocham miłością największą już od półtora roku) nie widziałam, by ktoś, tak jak Marcin Hakiel ruszał biodrami. Na pewno zachęcało nas to do większej pracy w tym obszarze.
Tempo było kosmiczne - nigdy w całej mojej tanecznej, nazwijmy to górnolotnie, "karierze", nie spotkałam się z tym, by ktoś nauczył nas choreografii w godzinę. Nie było czasu na myślenie (czy pozytywne, czy negatywne na zasadzie: "jak ja mam to zrobić"). Po prostu obserwujesz instruktora i powtarzasz. I wiecie co? To właśnie świadczy o ogromnym kunszcie tanecznym Marcina Hakiela. Z jednej strony się go trochę boisz, dlatego nawet nie zadajesz pytań, a z drugiej chcesz wypaść dobrze w jego oczach, dlatego pracujesz, nie marudzisz i powtarzasz kroki, które ci pokazuje.
Czy jest "tyranem"? Nie. Nie w jego interesie jest nauczyć cię tańczyć. Jesteś tam, bo chcesz tam być. Bo chcesz się czegoś nauczyć. Czy jest "tytanem" pracy - tak. Bo pomimo widocznego u niego zmęczenia, które dostrzegłam, docierając na salę znacznie wcześniej, podczas prowadzenia zajęć nie dał nawet przez chwilę tego po sobie poznać. Wraz z upływającym czasem i coraz trudniejszymi elementami choreografii na jego twarzy gościł coraz większy uśmiech. Widać było, że taniec daje mu szczęście, zabawę, ale jest też ciężką pracą. Więcej zdjęć Marcina Hakiela znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
To pytanie chodziło mi po głowie od zawsze. Ale zawsze chciałam zadać je komuś z taką pozycją i doświadczeniem w tańcu (i nauczaniu), jak Marcin Hakiel (ewentualnie Rafał Maserak). Tancerz powiedział mi, że tak, jednak niektórzy potrzebują mniej, a inni więcej czasu. Jako przykład podał swoją taneczną partnerkę z "Tańca z gwiazdami" - Dagmarę Kaźmierską, znaną z "Królowych życia".
Myślę, że każdy. Generalnie my wychodzimy z założenia w naszych Akademiach, że niektórym potrzebne jest trochę więcej czasu, ale tak jak widać po programie, w którym teraz biorę udział, nawet 'królowa' zatańczyła i jeszcze zatańczy, także... Myślę, że każdego można nauczyć tańczyć
- przyznał, po czym zdradził, czy Kaźmierska stanie się królową latino. Co powiedział o "królowej" - tego dowiecie się już z materiału wideo na górze strony.
Po godzinie byłam naprawdę zmęczona. Pot spływał mi ciurkiem po czole, plecach i rękach. Czułam się jednak niezwykle szczęśliwa - opanowałam całą choreografię. Nieperfekcyjnie, bo to wymagałoby pewnie kilku(-nastu, a nawet kilkudziesięciu) godzin prób. Ale udało się. Zrobiłam coś dla siebie. Nauczyłam się czegoś nowego. Byłam szczęśliwa. Podobnego zdania były inne kursantki. - Było wspaniale, było energicznie. Przyznam, że ten jednogodzinny taniec dał mi tak jakby tygodniowy kurs każdego dnia. Także polecam - mówiła jedna z nich.
Bardzo mi się podobało, właśnie tak chciałam spędzać Dzień Kobiet. Zostawiłam narzeczonego w domu, zrobiłam coś dla siebie, ale jest super, bardzo polecam
- dodała druga.
Trzeba przyznać, że Hakiel wziął nas w obroty. Nie dosłownie - bo gdyby miał "obracać" każdą z nas, to same obroty zajęłyby co najmniej godzinę. Ale sprawił, że każda z nas poczuła, że "może". Poczuła się kobieca, seksowna i wartościowa. Czyli tak, jak powinna czuć się każda kobieta, nie tylko w Dzień Kobiet. U niektórych uczestniczek pojawiły się łzy szczęścia. A to chyba największy dowód na to, że taniec potrafi być lekiem na całe zło. Jest jednak niczym, gdy nie trafimy na nauczyciela takiego kalibru, jakim jest znany z okładek Hakiel. Wymagającym, trudnym, wydawać by się mogło, że niedostępnym. A na sali treningowej - pełnym pasji, uśmiechu i pozytywnych wibracji, ale jednocześnie nastawionym na ciężką pracę profesjonalistą. Gdybym mogła powtórzyć te warsztaty, poszłabym na nie drugi, trzeci i dziesiąty raz.
Artykuł nie jest sponsorowany
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!