Maciej Stuhr należy do grona artystów, którzy nie mają problemu z mówieniem tego, co myślą. Aktor otwarcie wyraża swoje poglądy na różnorakie kwestie i nie boi się krytyki. Głośno mówi również o bieżących sprawach politycznych w kraju. Tym razem okazał wsparcie środowisku, do którego sam przynależy. W mediach opowiedział się za protestującymi twórcami filmowymi. Zwrócił uwagę na problem braku regulacji dotyczących tantiem za streaming. - Komu zależy, żeby zmiana prawa nastąpiła później, a nie wcześniej? - grzmiał, dając do zrozumienia, że wstrzymywanie wypłat dla osób związanych ze światem kultury oznacza, że korzystają na tym procederze inne osoby, przy okazji się wzbogacając.
Maciej Stuhr należy do osób, które sprzeciwiają się decyzji ministra kultury. 15 lutego w Biuletynie Informacji Publicznej pojawił się projekt ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wdrażający dyrektywę o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Polscy twórcy głośno wyrażają swój sprzeciw. Zorganizowali protest pod siedzibą Ministerstwa Kultury, którego twarzą został Mateusz Banasiuk. 23 lutego pojawili się w Sejmie. Domagają się wypłat środków za każde odtworzenie produkcji z ich udziałem. Warto wspomnieć, że rynek VOD osiąga w Polsce przychody sięgające około 2,6 mln zł rocznie.
Nie przepadam za agitacją we własnym interesie. Wolę wspierać innych potrzebujących. Ale sprawa tantiem dla twórców od internetowych gigantów jest z różnych względów dziwna. Szanowny Panie Ministrze, zwracam się do pana, bo przez osiem lat nie było sensu domagać się dialogu, nie było z kim dialogować. Dziś, gdy mówi pan (mniej więcej), że kiedyś się tym zajmiecie, to dla naszego środowiska jest trochę jednak za mało. Pomijam w tym wpisie oczywistość, że to prawo musi być uchwalone, tak jak w całej Europie. Ale tu się cisną na usta pytania, na które nikt nie chce odpowiadać… Dlaczego w ogóle do takiej sytuacji doszło? Kto na tym korzysta? Komu zależy, żeby zmiana prawa nastąpiła później, a nie wcześniej?
- dopytywał aktor.
W dalszej części wpisu aktor zwrócił uwagę na to, że osoby związane ze światem filmowym mogą czuć się pozbawione możliwości dialogu. Zasugerował, że ktoś może czerpać zyski z celowego niewdrażania dyrektywy DSM w sprawie prawa autorskiego. - Dopóki te pytania nie mają jasnych odpowiedzi, powstaje wrażenie, że ktoś tu coś ukrywa, nie traktuje nas poważnie. Ktoś tu kręci jakieś lody…. Szkoda, że panowie Szczerba i Joński zajęci, bo może oni by nam coś było w stanie wyjaśnić - dodał na zakończenie. W komentarzach aktor mógł liczyć na wsparcie obserwujących, którzy byli mu wdzięczni za nagłośnienie problemu. "Nikt tego nie skuma, kto nie żyje ze sztuki. Czasem jest fajnie, czasem to spacer po linie", "Piękny przykład jak można celnie a subtelnie", "Trzeba rozmawiać, trzeba się upominać, trzeba przypominać. Artyści muszą się ustawić w kolejce roszczeń. A kolejka długa, ośmioletnia" - czytamy. Więcej zdjęć znajdziecie w naszej galerii na górze strony.