Ponad miesiąc temu rozpoczęły się radykalne zmiany w Telewizji Polskiej. "Wiadomości" zastąpił nowy program informacyjny - "19:30". Pracę stracili też wszyscy prowadzący "Pytanie na śniadanie". Na antenę powróciło kilka znanych nazwisk. W tym gronie znalazł się Maciej Orłoś, który ponownie prowadzi "Teleexpress". W ostatnim wydaniu programu dziennikarz wspomniał o finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który powrócił na antenę TVP po ośmiu latach nieobecności. Nie omieszkał nawiązać do poprzedniej władzy.
Maciej Orłoś, podobnie jak finał WOŚP, powrócił do Telewizji Polskiej po niemal ośmiu latach. Dla wielu widzów to on był symbolem "Teleexpressu". Dziś dziennikarz ponownie prowadzi program. W jednym z ostatnich wydań prezenter zapowiedział finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który w niedzielę 28 stycznia będzie można śledzić także na antenie TVP. Orłoś pozwolił sobie również na wymowny komentarz w stronę poprzedniej władzy. Przypomniał jak - za czasów Prawa i Sprawiedliwości - w telewizji publicznej blokowano działalność Jurka Owsiaka i jego fundacji.
Od kilku już dekad nie ma stycznia bez Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Co prawda, niektórzy udawali, że WOŚP nie istnieje. Jednak prawda jest taka, że owszem istnieje i ma się znakomicie. Trwają ostatnie przygotowania do 32. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W tym roku celem jest wsparcie dla oddziałów pulmonologicznych w całym kraju - powiedział prezenter.
"Teleexpress" z Maciejem Orłosiem powrócił 4 stycznia 2024 roku. W wywiadzie dla Plotka dziennikarz zdradził, jakie emocje mu towarzyszyły. Okazało się, że prezenter stanął przed nie lada wyzwaniem. W pewnym momencie dopadły go wątpliwości. - Emocje oczywiście były, z różnych powodów. Po pierwsze dlatego, że siedem i pół roku mnie tam nie było, robiłem różne inne rzeczy i to jest taki powrót do korzeni. Te emocje są nieoczywiste - z jednej strony cieszę się i mam satysfakcję, z drugiej strony świat się przez te siedem, osiem lat zmienił bardzo i ja się znalazłem w innym miejscu. Po drugie, wszystko to się dzieje w takich niezwykłych warunkach, prowizorycznych trochę. "Teleexpress" zawsze był nadawany z Placu Powstańców, a teraz robiliśmy to ze studia na Woronicza. To jest praca w warunkach nietypowych dla każdego programu informacyjnego w TVP. Emocje te były jeszcze podkręcane przez świat zewnętrzny. To wszystko razem powodowało, że w którymś momencie nie byłem pewien, czy ja będę w stanie poprowadzić ten program - zdradził w rozmowie z nami.
Wesprzyj WOŚP, licytując aukcje Plotka! Zdobądź podwójne VIP zapro na Fame MMA20 w Krakowie, pałacowe spotkanie z książęcą parą lub twój event w gwiazdorskiej relacji. Pomagamy!