Sylwestrowa noc z pewnością nie należała do łatwych dla rodziny Martyniuków. Wszystko z powodu poczynań Daniela, który ostatecznie został wyprowadzony w kajdankach. Syn wokalisty disco polo ostatecznie opuścił areszt i przebywa na wolności. Z prośbą o komentarz zwrócił się do niego jeden z portali. Mężczyzna odebrał telefon i nie unikał odpowiedzi. Słowa, na które się zdobył z pewnością niejednego zaskoczą. Nie każdy tak by się zachował.
Awantura, którą wywołał w sylwestrową noc Daniel Martyniuk nie przeszła bez echa. O poczynaniach mężczyzny mówiło się naprawdę głośno. O tym, co wyprawiał młody Martyniuk opowiedzieli nawet pracownicy obiektu. Okazuje się, że syn wokalisty disco polo nie był zbyt przyjemny. Jego zachowanie przepełniała arogancja i brak podstawowego obycia.
Ten pan to się czuł naprawdę wielką gwiazdą. Krzyczał do nas 'czy wy wiecie, kim ja jestem?'. Absolutnie nie reagował na nasze prośby i ostrzeżenia. Groził, że zniszczy nas i zszarga hotelowi opinię. Uważał, że może zaczepiać innych bez konsekwencji. Strasznie też traktował swoją żonę. Policja chciała go aresztować już przy swojej pierwszej interwencji, ale to obsługa recepcji poprosiła mundurowych, by tego nie robili. Wszyscy liczyli, że on troszkę wytrzeźwieje i się uspokoi. Tak się nie stało. Zaczął szaleć jeszcze mocniej, więc zarówno nas, jak i policję wezwano ponownie. Wówczas nie było już innego wyboru, jak tylko odwieźć go do aresztu - wyznał w rozmowie z portalem Onet.pl jeden z ochroniarzy, którzy w sylwestrową noc interweniowali w hotelu Belvedere.
Daniel Martyniuk po tym, jak opuścił areszt nie chowa głowy w piasek. Portal Pudelek skontaktował się z nim z prośbą o komentarz. "Cześć, ja nie mam żadnego komentarza. Do widzenia" - powiedział Daniel Martyniuk w rozmowie z reporterką Pudelka. Redaktorzy serwisu Jastrząb Post skontaktowali z Zenkiem Martyniukiem z prośbą o zabranie głosu. Ten powiedział nieco więcej. "Ja się nie nazywam Daniel, ja się nazywam Zenon Martyniuk, a on odpowiada za siebie. Ja tego nie chciałbym komentować" - skwitował wokalista. Na łamach portalu Pudelek pojawiła się także informacja mówiąca o tym, że Danuta Martyniuk po tym, jak usłyszała w słuchawce, że dzwoni do niej Pudelek, natychmiast się rozłączyła.