Maja Bohosiewicz wybrała się z rodziną na narty. Komplikacjom nie było końca. "Zaraz wybuchnę"

Maja Bohosiewicz postanowiła spędzić początek 2024 roku w górskim anturażu. Jej podróż do włoskiej miejscowości nie była najprostsza, o czym influencerka poinformowała na InstaStories.

Wiele osób obecnie odpoczywa w górach. Maja Bohosiewicz również chciała przywitać Nowy Rok na sportowo, dlatego udała się z dziećmi i mężem do Livigno na narty. Trudności napotkała już na samym starcie. Co dokładnie przydarzyło się influencerce?

Zobacz wideo Dramatyczna podróż do Włoch. Bohosiewicz opowiedziała o wszystkim

Maja Bohosiewicz i koszmarna podróż. "Zaraz wybuchnę"

"Na lotnisku pierwsza wtopa, bo nie mieliśmy odprawy" - napisała na Instagramie. Bohosiewicz musiała w związku z tym dopłacać do biletów, aby móc ruszyć do Włoch. Rodzina doleciała na miejsce późnym wieczorem. Wszyscy chcieli pojechać z lotniska do hotelu wygodnym autem, ale nie było to możliwe mimo wcześniej rezerwacji pojazdu. "Zarezerwowaliśmy dużego Range Rovera, żeby zmieścić te wszystkie walizki, które ledwo zmieściły się w naszym suvie" - relacjonowała Bohosiewicz. Jej mąż miał odebrać auto. Niestety nie udało się go znaleźć. "Zaraz wybuchnę" - napisał partner influencerki. Wybrany samochód nie był dostępny, więc zaproponowano rodzinie nieco mniejszy - Toyotę Corollę Sedan. 

Ja siedzę na lotnisku, dzieci leżą na mnie, mąż powiedział, że to jest skandal, że wynajął auto, zapłacił, a oni go nie mają - więc wtedy przyszedł menadżer i powiedział, że obecnie nie mamy już żadnej rezerwacji i nawet Corolli nie dostaniemy - napisała influencerka.
Maja Bohosiewicz i podróż do Włoch
Maja Bohosiewicz i podróż do Włoch https://www.instagram.com/majabohosiewicz/

Maja Bohosiewicz i jej bliscy mieli problem nawet z noclegiem

Mąż Bohosiewicz utknął na autostradzie i miał problem, aby z powrotem dostać się do bliskich. Bohosiewicz chciała do niego dojechać, ale w pobliżu nie było żadnej taksówki. Udała się zatem do hotelu przy lotnisku, ale usłyszała, że wszystkie pokoje są zajęte. Dostała jedynie propozycję luksusowego apartamentu wartego krocie. Pokazała jednak, że na popularnej stronie do rezerwacji noclegów są dostępne pokoje w tym hotelu, więc finalnie zapłaciła za nocleg w regularnej cenie. Rankiem mąż Bohosiewicz chciał wynająć kolejne auto, ale obsługa wyśmiała go, gdyż chciał duży samochód w najbardziej gorącym sezonie pod kątem turystycznym. Finalnie udało się dojechać rodzinie do Livigno, ale z dużym opóźnieniem.

Maja Bohosiewicz i podróż do Włoch
Maja Bohosiewicz i podróż do Włoch https://www.instagram.com/majabohosiewicz/
Więcej o: