Caroline Derpienski odnalazła niedawno pasję do projektowania i zdecydowała się podbić świat mody. Celebrytka pod koniec października zaprezentowała w Warszawie kolekcję ubrań, która miała "przenieść do Polski nieco klimatu Miami". Ponad miesiąc po pokazie, Derpienski uznała, że za mało Miami w Miami i zaprezentowała tę samą kolekcję na Florydzie. Celebrytka na tę okazję wybrała czarną kreację ozdobioną piórami, która wyróżniała się na tle jaskrawych kolorów jej projektów.
"Zrobiłam to! Mój pierwszy pokaz w Miami i otwarcie Art Baschel!" - napisała dumna z siebie celebrytka. Na nagraniu z Instagrama widzimy przemierzające się modelki w projektach 22-latki. Co ciekawe, jedna z modelek przeszła po wybiegu z... bobasem na rękach. Maluch był przyodziany w pióra, aby wpasować się w klimat całej kolekcji.
Pokaz kolekcji Derpienski w Warszawie wywołał niemałe zamieszanie. Na ręce celebrytki od miesięcy patrzy Aneta Glam, która błyskawicznie orzekła, że projekty młodszej koleżanki tak naprawdę nie są jej. "Żona Miami" specjalnie pojechała do hurtowni z tekstyliami na Florydzie, gdzie znalazła ubrania łudząco podobne do tych, które promuje białostoczanka. "Znalazłam kreacje za tysiące, ale centów! Sukienka gotowa prosto z Chin, we wszystkich kolorach i rozmiarach za parę set dolarów" - czytaliśmy w relacji "Żony Miami". Na odpowiedź Caroline Derpieński nie trzeba było długo czekać. Celebrytka w obszernym wpisie przekonywała, że w odkryciu Glam nie ma nic zaskakującego i korzystanie z dostępnych materiałów przy tworzeniu ubrań jest czymś normalnym. "W tej fabryce nie ma gotowych rzeczy. Są to materiały do złożenia, zszywania, klejenia. To, co widzicie na manekinach, to jedynie naszywka, którą trzeba naszyć" - grzmiała białostoczanka. Kolejno zaapelowała do Glam, aby ta zajęła się własnymi sprawami. "Zajmij się swoim życiem i pierwszy raz w życiu, w wieku 60 lat, sama coś zrób" - napisała Caroline Derpienski.