Filip Chajzer osiem lat temu przeżył prawdziwą tragedię. 16 lipca 2015 roku dziewięcioletni syn dziennikarza zmarł na miejscu wypadku samochodowego. Trauma po tak niewyobrażalnej stracie odcisnęła piętno w jego życiu. Prezenter pojawił się w podcaście "WojewódzkiKędzierski", gdzie wspomniał dzień pogrzebu potomka. Zapytano go również o to, czy przeżył żałobę po dziecku.
Filip Chajzer po tragicznym wypadku syna musiał nie tylko zmierzyć się z tak ogromną stratą, ale i hejtem ze strony internautów, a także nagonką w Internecie. W rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim wyznał, że po wypadku syna bał się wychodzić z domu. Pogrzeb syna był o tyle bolesny, że w obliczu bólu i żałoby musiał zadbać o ochronę siebie i najbliższych.
Opowiem to drastycznie, żeby wszyscy zrozumieli. Jedziesz na pogrzeb własnego dziecka, musisz wynająć agencję ochrony, która myli trop za fotoreporterami, którzy jadą za tobą w twoim najgorszym dniu życia, żeby cię z*****ć jeszcze bardziej, niż już jesteś z******y - wyznał prezenter.
Nie ukrywał przy tym, że w tak trudnym dla niego czasie internauci, którzy krytykowali go w internecie, nie dawali mu zapomnieć o wypadku syna. Dziennikarz po jakimś czasie zdecydował się udać na terapię. W pewnym momencie padło też pytanie, czy da się przeżyć żałobę po utracie dziecka. Chajzer podkreślił, że nie ma takiej możliwości. - To jest coś takiego, jak w telefonie masz aplikację w tle. Czy korzystasz z tych aplikacji, czy nie, one cały czas mielą, są, zjadają baterie i to jest taka aplikacja w tle, która codziennie zżera ci baterie. Obojętnie, czy jesz śniadanie, obchodzisz urodziny, jesteś na imprezie, czy kładziesz się spać, czy jesteś po prysznicu - odpowiedział Filip.
Prezenterzy przypomnieli, że dziennikarz wywodzi się z katolickiej rodziny. Chajzer w wywiadach nie ukrywał, że od zawsze w jego domu był obecny temat wiary. Teraz do sprawy podchodzi trochę inaczej. -Wierzę w to, że to się tu nie kończy. Nie nazwę tego Kościołem w rozumieniu tego budynku, do którego idziesz i spędzasz godzinę, powtarzając kolejne formułki, które się dzieją. Tu klęknij, tu wstań, tu powiedz, zaśpiewaj, natomiast po tym najgorszym wydarzeniu w moim życiu dostałem coś w rodzaju informacji zwrotnej, która sprawiła, że ja się śmierci nie boję i wiem, że to dalej jest, tylko w innym wydaniu - powiedział dziennikarz. Więcej zdjęć znajdziecie w naszej galerii na górze strony.