Artur Baranowski na stałe zapisał się na kartach historii polskiej telewizji. W "Jednym z dziesięciu" jako pierwszy zawodnik zgarnął maksymalną liczbę 803 punktów. Widzowie byli zachwyceni jego wiedzą i z niecierpliwością czekali na to, co zaprezentuje w Wielkim Finale. Baranowski na nagrania finałowego odcinka jednak nie dotarł. Jego historyczna wygrana, podobnie jak nieobecność w ostatnim odcinku serii, wzbudziły ogromne zainteresowanie, jednak do tej pory genialny zawodnik nie komentował doniesień na swój temat.
W mediach pojawiły się spekulacje, czy Artur Baranowski zdecyduje się popisać wiedzą w innych teleturniejach. Jak donosił Świat Gwiazd, zawodnik rzekomo nie chciał brać udziału w "Milionerach", twierdząc, że pytania w tym programie są "głupawe". Portal przekazał informację, powołując się na jednego ze znajomych Baranowskiego. Genialny gracz z "Jednego z dziesięciu" zaprzecza jednak, aby kiedykolwiek wypowiadał się w ten sposób na temat TVN-owskiego teleturnieju.
To kłamcy. Nigdy czegoś takiego o "Milionerach" nie powiedziałem. Wymyślony znajomy i bzdury wyssane z palca - przekazał w wiadomości wysłanej portalowi NaTemat.
Jeszcze przed Wielkim Finałem media huczały od plotek o tym, że rekordzista z "Jednego z dziesięciu" nie dotarł na nagrania odcinka. Telewizja Polska, mimo pytań, wstrzymywała się od udzielenia informacji na ten temat, co mocno zdenerwowało widzów. Finalnie rzeczywiście okazało się, że ostatni odcinek sezonu odbył się bez udziału Artura Baranowskiego. Choć fani teleturnieju pomstowali na ten fakt, twierdząc, że nagrania powinny być przełożone ze względu na szacunek dla rekordzisty, regulamin "Jednego z dziesięciu" jest nieubłagany. Nie była to zresztą pierwsza sytuacja, gdy Wielki Finał odbywa się bez wszystkich graczy. Mimo nieobecności Artur Baranowski nadal może liczyć jednak na nagrodę. Otrzymują ją bowiem nie tylko laureaci, ale też zawodnik, który w danym sezonie zdobył największą liczbę punktów.