Niskie emerytury to temat, który budzi w Polsce ogromne emocje, szczególnie wśród artystów. Większa część z nich, mimo zaawansowanego, wieku nadal musi pracować, aby móc się utrzymać. Gwiazdy skarżą się, że nie jest im lekko i chwytają się dodatkowych zajęć. - Emerytury są zbyt niskie, żeby normalnie funkcjonować, utrzymać dom, samochód. Wszystkie nasze zajęcia, które nie są etatowe, do emerytury się nie liczą - podkreślił Karol Strasburger w rozmowie z "Faktem". Prowadzący kultowej już "Familiady" ma 76 lat i nadal jest aktywny zawodowo. W temacie emerytur wypowiedział się ostatnio także Andrzej Seweryn.
Andrzej Seweryn w stanie wojennym wyjechał z Polski i pracował w prestiżowym teatrze Comédie-Française we Francji. Do kraju powrócił na stałe 13 lat temu i w 2011 roku objął stanowisko dyrektora Teatru Polskiego, które piastuje do dziś. 77-letni aktor w rozmowie z Pudelkiem skomentował debatę toczącą się na temat wysokości emerytur artystów i powszechnego narzekania na to, że te są skandalicznie niskie. Temat wywołuje sporo kontrowersji, bo w publicznej debacie zarzuca się też gwiazdom brak konsekwencji. Narzekają, ale wcześniej nie odprowadzały składek do ZUS. Andrzej Seweryn, jak sam podkreślił, od 55 lat intensywnie pracuje zawodowo. - Bardzo jest mi przykro, jeżeli koleżanki i koledzy przeżywają takie sytuacje, które pani mi cytuje i jednocześnie jest mi wstyd, że w takim systemie mieli nieszczęście, jeśli chodzi o ten aspekt, pracować - podkreślił.
Andrzej Seweryn podkreślił w rozmowie z serwisem, że sam nie lubi publicznie mówić o aspektach finansowych. Podkreślił, że wyjątkowa wylewność w tym temacie może być bardzo zgubna. - Wydaje mi się, że byłoby niestosowne, żebym ja, pracujący bardzo intensywnie od 55 lat, dzielił się z państwem moimi refleksjami na temat mojej emerytury, ponieważ to mogłoby być naprawdę bardzo źle rozumiane. Nie czuję się upoważniony przez samego siebie do publicznej debaty na ten temat - podsumował w rozmowie z serwisem Pudelek.