Po wyborach parlamentarnych w Telewizji Polskiej może wiele się zmienić. Dużo mówi się o możliwych zwolnieniach w stacji, a atmosfera ma być napięta. Niektórzy z obecnych tam pracowników już teraz mają myśleć o złożeniu wypowiedzenia. Propozycję od stacji otrzymał za to dziennikarz Andrzej Bober. O wszystkim napisał w poście na Facebooku i nie krył oburzenia. Tłumaczy, dlaczego nie przyjął oferty.
Andrzej Bober na Facebooku ujawnił kulisy rozmowy telefonicznej. "Nastał czas emisariuszy. Dzwoni do mnie taki jeden z b. wysokiego szczebla i pyta, czy wszedłbym do zarządu nowej TVP" - zaczął. W dalszej części wpisu ujawnił powody, przez które odmówił. "- Nie - odpowiadam zdecydowanie. Z dwóch powodów: pierwszy, to do takiego dzieła jestem już za stary. A drugi - takie sprawy załatwia się wyłącznie poprzez konkursy. Innej drogi w demokratycznym kraju nie ma… - A wie pan, chyba ma pan rację - odpowiedział mój rozmówca. Zapomniałem mu tylko dodać, że jest to elementarz sprawnego zarządzania" - zakończył wpis.
Andrzej Bober z mediami związany był od 1959 roku. Na początku pracował w czasopiśmie "Życie Gospodarcze", a później w dzienniku "Życie Warszawy". Pod koniec lat 70. został dziennikarzem Telewizji Polskiej. Współtworzył "Listy o gospodarce", uznawany za pierwszy program bez cenzury i na żywo. Przyniósł on dziennikarzowi dużą popularność. Andrzej Bober po wprowadzeniu stanu wojennego stracił posadę w TVP. Po 1989 roku został jednak dyrektorem generalnym stacji i ponownie wrócił do prowadzenia "Listów o gospodarce". Dziennikarz wykładał także na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1963 roku do 2012 roku należał do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W 2017 roku ukazała się książka, którą współtworzył, czyli "Ja. Z Lechem Wałęsą rozmawiają Andrzej Bober, Cezary Łazarewicz". Dziennikarz w 1988 roku doradzał Lechowi Wałęsie w kwestii tego, jak zachowywać się przed telewizyjnymi kamerami, gdy ten przygotowywał się do debaty z Alfredem Miodowiczem.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!