W TVP atmosfera, delikatnie mówiąc, nie jest najlepsza. Taka była już przed wyborami, co może pokazywać zachowanie Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego, którzy na kilka dni przed 15 października zrezygnowali z prowadzenia programu. Na Woronicza plotkuje się, że "przyczaili się i nie chcieli prowadzić programu tuż przed wyborami" (więcej na ten temat TUTAJ). Teraz o pracę martwi się coraz więcej osób związanych z Telewizją Polską. Pracownicy stacji nie tylko boją się, ale mają także liczyć na cud. "Atmosfera jest jak na Titanicu" - mówił informator Wirtualnych Mediów. Teraz portal podaje, że niektórzy pracownicy Woronicza mają już plan na to, co zrobić, po tym, jak zostanie powołany nowy rząd.
Okazuje się, że część pracowników nie ma zamiaru czekać na zwolnienia. Wirtualnemedia.pl podają, że z zamiarem odejścia z telewizji publicznej, jeszcze przed tym, nim zmieni się prezes stacji, nosi się między innymi Bartłomiej Graczak, który w 2014 roku zasłynął jako reporter Telewizji Republika podczas Marszu Niepodległości. Graczak jest obecnie związany z TVP Info, gdzie prowadzi programy publicystyczne. Jednak nie tylko on wychodzi z założenia, że lepiej opuścić tonący statek. Wirtualnemedia.pl, powołując się na informatora związanego z Telewizją Polską, podają, że niektórzy już szykują wypowiedzenia. Oczywiście te piszą ci, którzy zdążyli uzbierać już pensji TVP całkiem pokaźne oszczędności.
Jeśli mają za co żyć, to ewakuacja może być dla nich wizerunkowo lepsza i bardziej honorowa niż zwolnienie. Czekanie do stycznia nie dla wszystkich będzie korzystne. Będą wtedy wymieniani w artykułach prasowych w jednym szeregu z najbardziej krytykowanymi twarzami TVP: Danutą Holecką, Michałem Adamczykiem, Magdaleną Ogórek, Miłoszem Kłeczkiem czy Michałem Rachoniem. Trudniej będzie im znaleźć pracę w innych mediach niż TV Republika - mówi informator portalu
Na tym nie koniec, bo podobno niektórzy pracownicy stacji liczą, że uda im się uciec do konkurencji. "Zapewne kalkulują, że szybsze odejście to większa szansa na przejście na przykład do Polsatu czy innego medium, które zaakceptuje transfer po latach w TVP. Potem może zabraknąć miejsc w takich redakcjach albo będą postrzegani jako najbardziej PiS-owscy" - czytamy.
Informator portalu spekuluje przy tym, że nie wszyscy pracownicy TVP znajdą pracę w mediach. Nie pozwoli im na to mocno nadszarpnięty wizerunek. Co w takim razie ich czeka? Wygląda na to, że mogą zrezygnować w pracy przed kamerami i zająć się czymś zupełnie innym. "W TVP można zarabiać więcej niż w Polsacie czy TVN. To pozwoliło na zgromadzenie przyzwoitych oszczędności albo inwestycje w nieruchomości, z których wynajmu można żyć. Niektórzy myślą o założeniu własnych działalności gospodarczych, zajmujących się m.in. public relations" - twierdzi informator Wirtualnemedia.pl.