Dwight Twilley zmarł w wieku 72 lat, zaledwie kilka dni po tym, jak podzielił się z fanami informacją o nienajlepszym stanie zdrowia. Artysta wyjawił, że ma złamaną nogę i oczekuje na operację. Wiadomość o śmierci wokalisty ogłosiła jego załamana żona, Jan. Kobieta wydała oświadczenie za pośrednictwem strony Tulsa The Church Studio na Facebooku. Napisała: "Z ciężkim sercem dzielimy się druzgocącą wiadomością o śmierci Dwighta Twilleya". Post spotkał się z ogromnym odzewem internautów.
W weekend Dwight ujawnił, że złamał nogę. Na jego facebookowym koncie pojawił się wpis streszczający niefortunne zdarzenie. Artysta miał mieć operację kości piszczelowej. Przyznał, że nie czuł się najlepiej. Utalentowany muzyk odszedł w gronie najbliższych mu osób.
Z ciężkim sercem dzielimy się druzgocącą wiadomością o śmierci Dwighta Twilley'a. Dziś spokojnie odszedł z tego świata, otoczony miłością swojego życia Jan i bliskimi przyjaciółmi. Strata jest niezmierzona, a nasze słowa nie są w stanie oddać głębi żalu. Muzyczne zdolności Dwighta poruszyły życie niezliczonych osób, pozostawiając niezatarty ślad w sercach wielu. Jesteśmy wdzięczni za trwałe muzyczne dziedzictwo, jakim nas wszystkich obdarzył. W nadchodzących dniach podamy dalsze szczegóły chcąc upamiętnić niezwykłe życie Dwighta Twilley - możemy przeczytać na facebookowym koncie The Church Studio.
Dwight Twilley zasłynął jako amerykański wokalista i autor tekstów. Największą popularność przyniosły mu takie hity jak "I'm on Fire" i "Girls". Oba szybko stały się popularnymi przebojami. Ostatni album Twilley'a ujrzał światło dzienne w listopadzie 2014 roku. Dwight Twilley zmarł 18 października 2023 roku. W chwili śmierci miał 72 lata. Szczegóły dotyczące zgonu wciąż nie ujrzały światła dziennego. Wiadomo jedynie, że bliscy artysty chcą uczcić jego pamięć.