Małgorzata Werner zyskała rozpoznawalność dzięki temu, że była prezenterką bardzo popularnego w latach 90. programu na Polsacie "Disco Relax". Zagrała także w filmach takich jak "Szczur", "Nic śmiesznego" czy "Dzień Świra". Mogliśmy ją oglądać również podczas gościnnych występów w serialach takich jak "Kasia i Tomek" czy "13 posterunek". "Polska Pamela" jednak w pewnym momencie zniknęła z ekranów. Dziś ma 51 lat, jest mamą i babcią. W rozmowie z Plotkiem pierwszy raz opowiedziała o diagnozie, którą usłyszała - choruje na stwardnienie rozsiane.
Małgorzata Werner diagnozę usłyszała tuż po 50. urodzinach. "Siedzę sobie w domu i nagle mi ręka opadła, lewa. Totalny bezwład. Pojechałam do szpitala i okazało się, że mam stwardnienie rozsiane. Wszystko się nagle przez chwilę zawaliło" - powiedziała w rozmowie z Karoliną Sobocińską, dziennikarką Plotka.
Leżałam w szpitalu dwa tygodnie. Robili badania, nie wiedzieli, o co chodzi, bo wychodziły dobrze. Pani doktor tak się uparła, żeby zdiagnozować, o co chodzi, bo miałam i rezonans, tomografię, kupę badań. I ona mówi w sumie, że mogłabym panią wypuścić, bo tak naprawdę te badania są w granicach normy wszystkie, ale jakiś jest tego powód, że ta ręka jest bezwładna. Zrobiła mi badanie szpiku kostnego pod kątem boreliozy, stwardnienia (...) Wyszło to stwardnienie rozsiane.
Werner już wcześniej miała m.in. problemy z błędnikiem. Jak ujawniła w rozmowie z Plotkiem, nie została jednak prawidłowo zdiagnozowana. Lekarze nie traktowali tych objawów poważnie. "Stwardnienie rozsianie to choroba ludzi młodych, ona się przeważnie pojawia do 30. roku życia, więc to nie jest tak, że ja teraz zachorowałam, tylko już wcześniej musiałam je mieć. Miałam problemy z błędnikiem, depresję, okazuje się, że tak naprawdę to wszystko były te rzuty. Bo ja z tym błędnikiem miałam problemy właśnie około 30." - opowiedziała.
Zawsze jak szłam do lekarza, to mówiono, że to nic takiego, nie wiązano tych objawów w jedność (...) Miałam przez dwa tygodnie zdrętwiałą część twarzy (...) Jak poszłam do pani doktor neurolog, to stwierdziła, że nic mi nie jest, może mnie zawiało (...) - dodała.
Ręka gwiazdy była zdrętwiała trzy miesiące, jednak Małgorzata Werner przyjmowała zastrzyki, dzięki którym wróciła do sprawności. Zdaje sobie jednak sprawę, że w każdym momencie może pojawić się kolejny rzut choroby. Chociaż gdy usłyszała diagnozę, zalała się łzami, stara się iść do przodu i wciąż podchodzi o życia z optymizmem. "Pierwsza reakcja była taka, że łzy mi poleciały (...) I się przejęłam tym, ale to była chwila (...) Ja się od razu do tego przystosowuję, co mi pomoże użalanie się nad sobą?". Wywiad z "polską Pamelą" obejrzycie w wideo na górze strony, a zdjęcia Małgorzaty Werner znajdziecie w galerii na górze strony.