Ten koncert był dla Beyoncé wyjątkowym wydarzeniem. 4 września wokalistka skończyła 42 lata i urodziny obchodziła w trwającej właśnie trasie Renaissance Tour. Tym razem występowała dla kalifornijskiej publiczności w SoFi Stadium i postanowiła połączyć występ z celebrowaniem urodzin. Wśród gości sama celebrycka śmietanka. Na widowni w sekcji dla VIP-ów pojawili się m.in.: Adele, prawie cały klan Kardashianek, Lizzo oraz Hailey i Justin Bieber. Kulminacyjnym momentem wieczoru był występ gościa specjalnego. Na scenie pojawiła się Diana Ross, która wzruszyła wokalistkę do łez.
Występ legendarnej amerykańskiej piosenkarki Diany Ross był najbardziej wzruszającym momentem ostatniego koncertu Beyoncé. Wokalistka najpierw zaśpiewała swój wielki przebój "Love Hangover", a następnie zaintonowała uroczyste "Happy Birthday", które od razu podłapała zgromadzona na wydarzeniu publiczność. A warto tu wspomnieć, że na stadionie, gdzie odbywał się koncert, przebywało aż 60 tys. ludzi, więc wrażenia były z pewnością niesamowite. Wzruszona Beyoncé podziękowała artystce i wyściskała ją na scenie. "Bardzo ci dziękuję. Jesteś niesamowita. Proszę państwa, legendarna Diana Ross!" - podkreśliła. Co ciekawe z Dianą Ross łączą Queen B szczególne koneksje. Beyoncé w filmie "Dreamgirls" wcielała się w rolę Deeny Jones, której postać oparta była właśnie na historii Diany Ross z początków jej kariery.
Na koncercie urodzinowym Beyoncé pełno było celebrytów. W strefie VIP wypatrzono cały klan Kardashianek, a wśród nich Kylie Jenner. Od miesięcy w mediach krążą plotki o jej romansie z aktorem Timothee Chalamet. Właśnie się potwierdziły, bo nagrano ich z ukrycia. Para była zaabsorbowana rozmową i wyraźnie nie mogli się od siebie oderwać. Gwiazdor filmu "Diuna" oberwał też za niezdrowy nałóg Więcej przeczytasz tutaj.
Komentarze (0)
Tak Beyoncé obchodziła 42. urodziny. "Sto lat" zaśpiewała jej Diana Ross. Polały się łzy
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!