Jakiś czas temu wszyscy mówili o aferze z udziałem Krzysztofa Daukszewicza, który pozwolił sobie na transfobiczny żart w "Szkle kontaktowym". Gdy zapowiadał Piotra Jaconia, który jest ojcem transpłciowej córki, zapytał go "A jakiej płci on dzisiaj jest". Wybuchła afera i satyryk szybko pożegnał się z programem. W jego ślad poszedł m.in. Robert Górski. Teraz w podcaście "WojewódzkiKędzierski" wspomniał o swoim odejściu, powiedział o poprawności politycznej i uderzył w TVN.
W rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem KędzierskimRobert Górski wrócił wspomnieniami do swoich początków pracy w "Szkle kontaktowym". Okazuje się, że było to 17 lat temu i do udziału zaprosił go Grzegorz Miecugow. Wystąpił wtedy tylko parę razy i zrezygnował. Prowadzący nawiązali też do ostatniej afery z udziałem Krzysztofa Daukszewicza. Kuba Wojewódzki spytał Roberta Górskiego, czy "poprawność polityczna dziesiątkuje nasze prawo do wygłupów i żartów". "Myślę, że poprawność polityczna na początku miała szlachetny cel, czyli obronę słabszych, jakoś się przerodziła w coś niewłaściwego. Przerodziła się w coś, co nas wszystkich paraliżuje i nas dzieli" - powiedział komik i dodał:
Ciężko jest mi pogodzić się z myślą, że nadchodzą czasy terroru. Albo większość terroryzuje mniejszość, albo ta mniejszość dąży do tego, żeby być większością, która terroryzuje tych pozostałych.
Zdaniem prowadzącego podcast, Krzysztof Daukszewicz nie popełnił błędu, bo "jego narzędziem jest słowo". "Poza tym to jest program satyryczny. Myślę, że w tym programie można pozwolić sobie na trochę więcej. Jeśli uznamy, że to był żart, to zupełnie niewinny. Natomiast konsekwencje, które poniósł, były zupełnie niewspółmierne. Pomyślałem, że tak nie może być. Zawsze miałem poczucie, że trzeba stawać w obronie słabszych" - powiedział Robert Górski.
Cenzura zaczyna się od cenzurowania żartów - dodał.
Robert Górski stwierdził też, że od czasu afery nie rozmawiał z Piotrem Jaconiem i nie ma takiego zamiaru. Ocenił jednak, jak jego zdaniem powinna zachować się stacja TVN w obliczu tej sytuacji. "Stacja powinna doprowadzić do jakiegoś pojednawczego spotkania. Tego zabrakło, ale pojawiły się olbrzymie przeprosiny wszystkich mniejszości seksualnych. Tak jak gdyby ten żart naprawdę w nich uderzył" - powiedział i jednocześnie wyjaśnił, co miał na myśli, porównując TVN do TVP.
Mechanizm, który wyrzucił poza TVN Daukszewicza, przypomina mi to, co się dzieje w telewizji publicznej.
Na koniec Robert Górski uderzył również w... Piotra Kraśkę. - Takie fakty, że jest tam człowiek, który prowadzi "Fakty", ma za uszami takie rzeczy jak niepłacenie podatków czy jazda bez prawa jazdy i to świadomie... On nie ponosi żadnych konsekwencji, bo jest "od nas", a Krzysztof Daukszewicz był, a dzisiaj już go nie ma - podsumował.